// Kąpiele Zimowe i nie tylko :-): 05/01/2011 - 06/01/2011

poniedziałek, 30 maja 2011

Biegam bo lubię :-)

Witam Was serdecznie i tym razem tak jak obiecałem piszę relację z moich kolejnych powolnych kroczków, które czynię w kierunku poprawy kondycji:-) Dzisiaj zgodnie z tradycją poniedziałkową, ćwiczyliśmy z grupą biegam bo lubię pod fachowym nadzorem specjalistów z dziedziny ruchowej czyli Iwony oraz Piotra Suchenia :-)
Dzisiaj spokojnie wyruszyliśmy bezpośrednio spod kontrastu w kierunku fontann i dalej w kierunku oceanarium aby tam wykonać kilka ćwiczeń rozciągających oraz uspokajających napięte mięśnie :-)Po krótkim wypoczynku powróciliśmy do Contrastu, pokonując w sumie ok 5 kilometrów:-) Jak zwykle o po każdym poniedziałkowym biegu, tak i tym razem dla tych, którzy wytrwali do końca czekała w nagrodę ciepła herbatka:-) Poniżej kilka zdjęć z wczorajszego treningu:-)


Na tym zakończę dzisiejszą, dziękując Wam wszystkim za odwiedziny oraz serdeczne komentarze:-)

niedziela, 29 maja 2011

Powolny powrót :-)

Witajcie Szanowni czytelnicy. Tego posta obiecałem już wczoraj i bardzo Was za jego brak przeszkadzam. Jestem bardzo złym logistykiem jeśli chodzi organizację czasu i po prostu mi go brakowało. Dziękuję, że ktoś tu zagląda bo bez Was pisanie straciło by sens, jak już sygnalizowałem wcześniej. Jeśli Was jednak nie zanudzam to kontynuujmy tego bloga, który z Morsowego został już tylko z podpisu autora, czyli mnie:-)
Ale już piszę o konkretach czyli o dalszych treningach celem podtrzymania kondycji fizycznej, bo na psychiczną już dawno za późno :-):-):-)Jak wspomniałem muszę nadrobić zaległości, co przychodzi mi bardzo trudno. Wczoraj(sobota)wybrałem się na mały, 10 kilometrowy spacerek biegowy po lasku a co za tym idzie i górkach, które się w nim znajdują:-)Przyznaję się, że było ciężko aczkolwiek nie do przebycia, bo przecież jestem:-)Temperatura bardzo mi się daje we znaki i jeszcze nie wiem jak rozwiązać ten problem. Muszę skonsultować to z kolegami, którzy biegają dłużej, dłuższe dystanse i o każdej porze roku, a przecież późna wiosna i całe lato to sezon biegaczy oraz różnego rodzaju zawodów biegowych:-) Myślę, że agregat chłodzący na plecach załatwi sprawę w całości:-)
Dzisiaj mój pierwszy trening z grupą Gdyniabiega, przebiegł pomyślnie i nawet zakończył się kąpielą w morskich falach:-)Dzisiejszą dziesiątkę pokonałem już w miarę spokojnie, tradycyjnie z przerwą na gimnastykę rozciągającą i odprężającą mięśnie:-)
Chciałem jeszcze bardziej rozbudować ten dzisiejszy post, ale...ale nie chcę abyście pousypiali do końca. Dziękuję Wam serdecznie za obecność oraz wsparcie samym czytaniem.

piątek, 27 maja 2011

Kłopoty z Bloggerem

Witam Was bardzo serdecznie:-) Zanim jednak zacznę, muszę ponarzekać jak każdy facet, aby uzyskać odrobinę współczucia od Was:-)Żartuję oczywiście bo jesteście wspaniali choćby dlatego,że czytacie głupoty które tu wypisuję. Ale do rzeczy, najpierw nie mogłem się zalogować ale jak czytałem u Was to standard, a jak już się zalogowałem to została pusta dziura po Was czyli obserwujących mnie:-):-):-) Czytałem też o znikających postach, co mi się na szczęście nie przydarzyło jeszcze. Najważniejsze że jesteście a reszta jakoś pójdzie.
Niezmiernie mi przyjemnie oświadczyć, że w dniu dzisiejszym dokonano kolejnego, skomplikowanego zabiegu chirurgicznego do którego zaliczam zdjęcie szwów z V palca ręki prawej :-) Nareszcie mogłem sobie pohasać i rozciągnąć nogi po bezkresach lasku, którego zdjęcie umieściłem w poprzednim poście. Na początek dla rozgrzewki rozbiegałem nogi na odcinku ok 6 kilometrów:-)Ale jakie cudowne to uczucie móc biegać i jednocześnie podziwiać leśny pejzaż wokół. Dzisiaj już Was nie zanudzam a tylko tradycyjnie dziękuję za odwiedziny Wszystkim, zarówno komentującym jak i tym nieśmiałym, którzy boją się lub nie chcą zostawiać komentarzy:-) Do zobaczenia jutro po kolejnym treningu :-):-):-)

czwartek, 26 maja 2011

Oporny powrót do zdrowia :-)

Dobry wieczór mówię tym, którzy wytrwali do chwili obecnej nie zrażeni nudą jaka zawitała na tym blogu:-)Jestem tego świadom, że o mors-owaniu można pisać cały rok, ale cóż to ma za sens, skoro za oknem słońce i skwar:-) Pewnie jakimś wyjściem by było kupić zamrażarkę i tam spróbować ale nie mamy aż tak dużego mieszkania:-)
Wcześniej pisałem o mojej lekkiej przygodzie z chirurgią i miałem nadzieję, że dzisiaj już zakończy się ta historia. Jakże ja naiwny byłem, tak właśnie sądząc. Dzisiaj po godzinnym oczekiwaniu w przychodni na wizytę u ortopedy, która trwała niepełne 5 minut. Diagnoza lekarska była okrutna "będzie Pan żył" :-)Skierowanie do gabinetu zabiegowego, który już dzisiaj zamknięto i do jutra jeszcze mam szwy:-( Ale jak wiecie nie siedzę również bezczynnie w domu i tym razem to uwieczniłem telefonem, abym miał pamiątkę oraz głównie aby pochwalić się moim dzielnym synkiem, który mi towarzyszył podczas spaceru na rowerze:-)Poniżej kilka fotek, przepraszam za jakość ale to tylko telefon:-)













Na tym zakończę dzisiejsze sprawozdanie i myślę, że już jutro zaraz po zdjęciu szwów ruszę sobie w te laski aby rozruszać moje zwiotczałe mięśnie :-)
Jeszcze raz wszystkich pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny wszystkim, którzy tu zaglądają:-):-):-)

wtorek, 24 maja 2011

Małe Przypomnienie :-)

Witam wszystkich odwiedzających to zimne miejsce:-)Jest mi niezmiernie miło, że czasem ktoś tu zajrzy nawet omyłkowo i zupełnie przypadkiem zostawi po sobie ślad w formie komentarza. Zaczynając tego bloga podchodziłem z lekką obawą do tematu, o którym tak naprawdę sam nie wiele wiem, pewnie zapytacie teraz to dlaczego podjąłem temat? Otóż po to aby jak najwięcej ludzi przekonać do wspaniałej pasji, którą również sam całkiem niedawno zacząłem (26 grudzień 2009)O Morsach jako ludziach można wiele dowiedzieć się np w popularnej Wikipedii czyli,że Mors to potoczne określenie osoby uprawiającej zimą kąpiele w lodowatej wodzie odkrytych zbiorników wodnych. Celem tych kąpieli jest utrzymanie ogólnej dobrej sprawności ciała i zdrowia, oraz dostosowanie organizmu do chłodnej pory roku.
Zapewne teraz pukacie się w czoło zastanawiając się, kto o zdrowych zmysłach przy temperaturze np -25 stopni Celsjusza wchodzi dobrowolnie do wody z uśmiechem na twarzy czerpiąc z tego radość oraz zadowolenie:-) Kilkakrotnie byłem świadkiem sytuacji, że podchodziły do nas osoby i krzyczały że jesteśmy nienormalni :-):-):-) Każda taka sytuacja zawsze kończyła się tak samo - salwą śmiechu i zachętą aby taka osoba chociaż raz spróbowała takiej kąpieli zanim zacznie nam ubliżać:-)
Dzisiejszy post jest raczej o niczym i bardziej ma być przesłaniem przypominającym o mojej obecności oraz bezradności wobec chwilowej niedyspozycji zdrowotnej:-) Jeszcze tylko kilka dni i mam nadzieję wrócić do egzystencji, aby dobrze przygotować się do kolejnego sezonu Morsowego:-) Dzisiaj już nie usiedziałem w domu i wybrałem się na spacer zwiadowczy z Kacperkiem w pobliski, miejski lasek:-) Kacperek miał frajdę bo rowerem przemierzał leśne ścieżki, a moje zadanie polegało na obejrzeniu potencjalnej, przyszłej trasy treningowej:-)Przecież jedną z misji zrzeszenia, jakim są Gdyńskie Morsy, jest propagowanie i krzewienie różnych form sportowych wśród społeczeństwa:-) Nie jesteśmy stadem grubasów, które ledwo się poruszają a każdy ruch sprawia nam trudność, no może ja jestem wyjątkiem i dlatego zacząłem biegać, aby zrzucić kilka kilogramów:-):-) Pisałem już kiedyś o tym i dlatego teraz nie będę drążył tego drażliwego tematu jakim są zbędne kilogramy:-)
Może potrzebowałem takiej krótkiej przerwy, aby dostrzec otoczenie wokół siebie i wspaniałe krajobrazy leśne:-) Ale zdaje się , że przynudzam i czas już kończyć pisanie. Dopowiem tylko, że zaczynając prowadzenie bloga nie spodziewałem się, że będzie ktoś zainteresowany tematem Morsowania :-) Dlatego cieszę się z każdego komentarza, który tutaj składacie, może to być nawet mała kropka:-) jak wyczytałem tutaj http://filcakiispolka.blogspot.com/. Bardzo mi się ta prośba spodobała i dzięki kropce zacząłem śledzić kolejny blog. Oczywiście pisząc genezę powstania oraz motywacji tworzenia bloga nie mogę tutaj pominąć mojej wspaniałej, cudownej, świetnej,znakomitej i niepowtarzalnej "siostry", którą większość moich czytelników już zna, a mowa oczywiście o: FiolQak, która prowadzi swoje FIOLKOWE SPRAWKI tutaj http://fiolkowe-sprawki.blogspot.com/
Teraz jak już zanudziłem Was całkowicie mogę zakończyć dzisiejszy post, życząc Wam dobrej i spokojnej nocy:-):-):-)

piątek, 20 maja 2011

Zakończenie sezonu Morsowego 2010/2011

Witajcie serdecznie moi drodzy czytelnicy, którzy jeszcze nie znudzili się moim blogiem, który jak już pisałem wcześniej, zmienił chwilowo swoją tematykę:-) Dlatego mam dla Was kolejną straszną wiadomość. Otóż sezon morsowy 2010/2011 został oficjalnie zamknięty w dniu 15 maja roku Pańskiego 2011:-( Moje Cierpienie jest podwójne, ponieważ nie mogłem w pełni uczestniczyć w zakończeniu sezonu ze względu na wspomniany zabieg chirurgiczny. Może zabieg chirurgiczny to zbyt poważnie brzmiące określenie. Bardziej bym to nazwał okresową konserwacją oraz czyszczeniem paluszka od reki prawej:-)Nigdy bym nie przypuszczał, że tak bardzo skomplikuje mi życie:-)

Ale jak już wspomniałem, nastąpiło oficjalne zakończenie sezonu, w którym mogłem być tylko biernym obserwatorem:-(Aby nie być zupełnie samotnym w moim "cierpieniu" zabrałem z sobą mojego 6 i pół letniego szkraba, który może w przyszłym sezonie zacznie morsować wspólnie ze mną?:-)

Na razie została nam tylko sesja zdjęciowa, która będzie mi przypominać ten ciężki czas, który czeka mnie do rozpoczęcia nowego sezonu morsowego 2011/2012:-)Obok zamieściłem zdjęcie obrazujące chrzest nowych członków, którzy wstępują w nasze szeregi:-)
A to z kolei jeden z naszych elitarnych członków, których nie trzeba zbytnio zachęcać do wejścia i nie straszne są jej żadne warunki pogodowe:-)"Brenda" bo tak zwie się ten zwierzaczek towarzyszy nam w każdych warunkach oraz naszych treningach biegowych:-)

Treningach biegowych, z których zostałem wyłączony przez jedną konserwację 1/5 dłoni:-)Pozostało mi tylko zacisnąć zęby i obserwować naszą brać morsową, która cieszy się ostatnią oficjalną kąpielą w minionym sezonie oraz uwiecznić ich radość w obiektywie aparatu:-)
Ciężko mi było opanować się aby nie wejść w tym ostatnim dniu sezonu do wody ale aspekty zdrowotne zwyciężyły:-( Ostatecznie zakończyło się ostatnim zdjęciem wraz z Kacperkiem przy naszym oficjalnym banerze, który mogłem chociaż dotknąć, aby się utożsamić z Morsami w tym, jakże ważnym dniu.
Na zakończenie zamieszczam jeszcze zdjęcie, które potwierdza moje przypuszczenia o przymiarkach Kacperka do Morsowania. Są to bardzo nieśmiałe przymiarki i pierwsze próby, ale od czegoś przecież trzeba zacząć.
Ostatnio pisałem, że z treningów biegowych będę wyłączony do 17 maja, ponieważ w tym dniu miałem pierwszą wizytę u ortopedy po zabiegu. Czekałem na wizytę prawie dwie godziny aby dowiedzieć się, że mam się zarejestrować na 19 maja, czyli już wczoraj:-) Oczywiście byłem, odczekałem kolejne trzy godziny, aby się dowiedzieć, że nastąpi tylko zmiana opatrunku, szwy muszą pozostać na swoim miejscu kolejny tydzień co wiąże się z bezwzględnym zakazem biegania. Takim to oto sposobem przez paluszek zostałem wykluczony z kąpieli oraz treningów biegowych przez minimum kolejny tydzień:-( Mam tylko nadzieję, że w przyszły czwartek zostanę przywrócony do normalnej egzystencji i będę mógł wznowić treningi biegowe, aby nadrobić stracony czas. Pozdrawiam Was wszystkich tutaj zaglądających, czytających i komentujących. Jestem Wam wdzięczny za każdy komentarz oraz opinię. Dziękuję że jesteście i zachęcam do pozostawiania śladów swojej obecności w formie komentarzy, które świadczą przecież pośrednio o Waszej obecności :-):-):-)

sobota, 14 maja 2011

Małe Usprawiedliwienie :-)

Witam moich Kochanych czytelników, zarówno tych ukrywających się jak i Tych którzy zostawiają ślad po sobie w formie miłych komentarzy:-)Bardzo wszystkim dziękuję, którzy tutaj czasem zaglądają bo to tylko świadczy, że nie przynudzam a jak przynudzam to piszcie :-):-):-)Bardzo serdecznie zachęcam wszystkich stałych czytelników do składania komentarzy abym wiedział co mam zmienić lub poprawić na blogu.Jestem otwarty na wszelkie sugestie, włącznie z zaprzestaniem pisania bloga, który tymczasowo ze względu niesprzyjających warunków pogodowych przestał być blogiem zimnych kąpieli:-)
Przejdę jednak do sedna sprawy, czyli tytułu dzisiejszego posta. Jak wszyscy wiecie, bo też dotknął Was problem techniczny z blogerem, ja również nie miałem dostępu do swojego bloga. U mnie to trochę wyglądało inaczej i stąd moje małe usprawiedliwienie:-) Ostatni trening biegowy, który wykonałem nastąpił w miniony wtorek, ze wspaniałą grupką biegamyrazem.pl, o której tutaj wielokrotnie wspominałem. Piszę ostatni, ponieważ następnego dnia już musiałem stawić się w szpitalu. Z góry muszę uprzedzić, że ta szpitalna wizyta nie ma nic wspólnego z bieganiem, a już najmniej z Mors owaniem :-)Była to zaplanowana od pół roku wizyta na mały zabieg operacyjny, konkretnie małego palca ręki prawej. Był to mały zabieg chirurgiczny, który odbył się dnia następnego. Pomimo, że zabieg ten odbywał się pod pełną narkozą, był na tyle nie skomplikowany, że jeszcze tego samego dnia późnym popołudniem zostałem wypisany do domku. Niestety jestem praworęczny i mam wyłączone dwa paluchy z egzystencji:-)Trochę mi to komplikuje pisanie to raz, a dwa mam ograniczać ruchomość ręki prawej do minimum:-( Z pisaniem jeszcze sobie jakoś radzę, pisząc z małymi przerwami, ale już z bieganiem i kąpielami gorzej:-( Do wtorku 17 maja nic nie mogę robić, a już na pewno mam szlaban z bieganiem:-( Ale mogę spacerować i wykonywać inne czynności, które nie wymagają wysiłku.
Dzisiaj np. byliśmy na zorganizowanej wycieczce po porcie Marynarki Wojennej, którą zaaranżował klubowy kolega. Powyżej zamieszczam Orła Marynarki Wojennej Rzeczypospolitej Polskiej.

Dzięki niemu zwiedziliśmy kilka okrętów, pierwszy z nich to okręt podwodny ORP "Bielik"(ex. HNoMS Svenner, nr taktyczny w marynarce norweskiej S-309) to polski okręt podwodny typu Kobben (projekt 207) zbudowany w RFN. Do służby w Marynarce Norweskiej
wszedł w roku 1967. Wycofany ze służby w 2001 został przekazany do Polski w 2003 roku. Podniesienie bandery miało miejsce 8 września 2003 a wcielenie i nadanie imienia: 24 listopada 2003 roku. W Marynarce Wojennej oznaczony numerem taktycznym 296.

Zdjęcie wykonano co prawda przy drugim naszym okręcie ORP "Kondor" który miał tabliczkę z nazwą i wygrał sesję zdjęciową. ORP Kondor (ex. HNoMS Kunna, nr. burtowy w Marynarce Norweskiej S-319) to polski okręt podwodny typu Kobben (projekt 207) zbudowany w RFN. Do służby w Marynarce Norweskiej wszedł w roku 1964. Wycofany ze służby w 2001 został przekazany do Polski w 2003 roku. Podniesienie bandery i nadanie imienia odbyło się 20 października 2003 roku. W Marynarce Wojennej oznaczony numerem burtowym 297. Port macierzysty - Gdynia.

Kolejny okręt podwodny, który zwiedziliśmy to ORP "Orzeł" polski okręt podwodny projektu typu Kilo, zbudowany w ZSRR. Jest to trzeci polski okręt podwodny o tej nazwie; poprzednie to ORP "Orzeł" z okresu II wojny światowej i ORP "Orzeł" z drugiej połowy XX wieku.
29 kwietnia 1986 roku podniesiono
po raz pierwszy banderę w Rydze(ZSRR), 13 czerwca 1986 roku przypłynął do Gdyni aby 21 czerwca 1986 roku przyjąć chrzest i otrzymać swoją nazwę. Jednostka wojskowa dywizjonu Okrętów Podwodnych 3. Flotylli Okrętów w Gdyni.


Kolejny okręt który został nam udostępniony to ORP "Lech" – polski okręt ratowniczy. Posiada numer taktyczny 282. Jest to drugi okręt typu Piast.Okręt został zaprojektowany w Polsce i zbudowany w Stoczni Północnej w Gdańsku. Jest to okręt projektu 570/I, w kodzie NATO: 'Piast'. Położenie stępki
nastąpiło 19 stycznia 1973 został wodowany w 1974, wszedł do służby 30 listopada 1974. Głównym zadaniem jednostki jest zabezpieczanie działań polskich okrętów podwodnych i dalekie holowanie. Dodatkową rolą okrętu jest gaszenie pożarów na morzu, ściąganie statków z mielizn, prowadzenie prac podwodnych, poszukiwanie i podnoszenie wraków.

ORP "Lech" wchodzi w skład dywizjonu Okrętów Wsparcia 3 Flotylli Okrętów w Gdyni. Kolejnym okrętem, który dzisiaj był oblegany przez nas to ORP "Orkan" - typ małego okrętu rakietowego projektu 660, typu Orkan (NATO: Sassnitz) Seria okrętów budowanych w NRD dla własnej floty. Po zjednoczeniu Niemiec kadłuby odkupiła Marynarka Wojenna RP, dokończyła budowę w
kraju,a następnie wcieliła okręty do 31 dywizjonu Okrętów Rakietowych 3 Flotylli Okrętów. Kilka zdjęć oraz informacje o okrętach wykorzystałem z Wikipedi, aby urozmaicić bloga:-)Liczę na wielką wyrozumiałość z Waszej strony oraz łagodny wyrok za powyższy czyn:-) Pogoda była wyjątkowa w dniu dzisiejszym i tylko wprawne oko czytelnika może wyłowić różnicę pomiędzy moimi zdjęciami, a zdjęciami z Wikipedii:-) Był to nasz czwarty okręt z kolei i Kacprowi zaczęło się już nudzić, więc musiałem mu urozmaicić trochę tę wycieczkę co widać na zamieszczonym obok zdjęciu:-) Gdy weszliśmy ponad "wyżyny" i wszystko widział doskonale z góry, natychmiast humor mu się poprawił i mogliśmy kontynuować zwiedzanie ostatniego już okrętu z naszej listy:-)

To ORP "Metalowiec" – polski mały okręt rakietowy. Posiada numer taktyczny 436. Jest to trzeci okręt typu Tarantul-I w Marynarce Wojennej RP. Okręt został zaprojektowany w ZSRR w CMKB "Ałmaz" i zbudowany w Rybińskiej Stoczni Rzecznej. Jest to okręt projektu 1241RE 'Mołnia', w kodzie NATO: 'Tarantul-I'. Jest to eksportowa wersja projektu. Wszedł do
ORP "Metalowiec", wraz z bliźniakiem ORP "Rolnik", wchodzi w skład dywizjonu okrętów rakietowych 3 Flotylli Okrętów w Gdyni. Jak już wspomniałem, ORP "Metalowiec" był już ostatnim okrętem z naszej listy i już nawet mnie wykończyło to zwiedzanie, co widać na załączonym zdjęciu, które wykonał mój Syn - Kacper. Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłej lektury:-)

wtorek, 10 maja 2011

Małe Zaległości :-)

Witam szanownych czytelników, gości, sympatyków kąpieli zimowych oraz wszystkich, którzy tutaj czasem zaglądają:-)Po półmaratonie w Chełmży mam małe zaległości. które teraz postaram się nadrobić w wielkim skrócie. Nikt się nie skarżył, więc sobie troszeczkę pofolgowałem, ale teraz już nazbierało się tego trochę i się zmobilizowałem. Wielokrotnie już pisałem, że bieganie jest a właściwie było dodatkiem do kąpieli morskich. Dzięki kolegom, którzy tylko biegają i wsparciu kolegi Piotrka, bieganie powolnymi krokami staje się moją drugą pasją. Jak już wspomniałem mam trochę zaległości i należy się Wam, moi drodzy czytelnicy kilka wyjaśnień. Nie było mnie te kilka dni na blogu ponieważ po pierwsze odpoczywałem po półmaratonie, a po drugie trwały przygotowania do kolejnego startu tym razem tylko na 10 kilometrów:-)Ale po kolei bo zaraz się w tym wszystkim zagubię:-) Półmaraton w Chełmży, jak wiecie skończyłem w sobotę, a w niedzielę mieliśmy już kolejny wspólny trening celem przygotowania do kąpieli. Oczywiście pomyliłem godzinę spotkania i przyjechałem sobie godzinkę wcześniej niż była planowana wspólna rozgrzewka:-)Pobiegłem sobie sam na 5 kilometrów aby później wiernie czekać na kolegów i pobiec z nimi na kolejną 5-tkę. Nie ma nic przyjemniejszego niż wejście do wody po wyczerpującym treningu i dać wytchnienie napiętym mięśniom w morskich falach. Poniedziałek również upłynął na lekkim treningu standardowo połączonego z kąpielą w naszym pięknym Bałtyku i otchłani jego fal:-)
I tak w tempie błyskawicy doszliśmy do święta konstytucji III maja z okazji którego otrzymałem takie oto cudeńko :-)
W pełni odzwierciedla moją duszę, uosobienie oraz normalny tryb życia, który prowadzę. Zamieszczam to zdjęcie właśnie tutaj, aby przybliżyć wszystkim czytającym, obserwującym oraz tym, którzy zostawiają czasem ślady swojego pobytu w formie miłego komentarza, moją sylwetkę:-)Jak dla wielu z Was, każdy wpis jest dla mnie na wagę złota i dlatego zawsze będę was gorąco zachęcał do pozostawienia śladów po sobie. Nie ma się czego obawiać, nie gryzę, a nawet jeśli... to byłem szczepiony :-)

Tak na marginesie i zupełnie nie związane z tematem postanowiłem zamieścić mojego, szczerbatego Szkraba, który jest dumny z utraconego zęba :-)
A oto kolejna zdobycz, jeśli można tak nazwać medal, który otrzymuje każdy, kto ukończył Bieg Europejski zorganizowany po raz kolejny w Gdyni na dystansie 10 kilometrów. Czas z jakim go ukończyłem to 44m i 6 sekund. Nie jest to jakiś rewelacyjny czas dla wyczynowo biegających sportowców, ale ja jestem z niego dumny.
I właśnie z taką dumą zakończę tego dzisiejszego posta gorąco Was wszystkich pozdrawiając i jeszcze raz dziękuję wszystkim za złożone komentarze:-)

poniedziałek, 2 maja 2011

IX Półmaraton Chełmżyński

Witam wszystkich sympatyków zimnych kąpieli oraz zwolenników biegania :-)Z radością pragnę poinformować o moim powrocie oraz osiągniętym sukcesie życiowym. Jako sukces uważam moje uczestnictwo i ukończenie IX Półmaratonu Chełmżyńskiego, który był moim pierwszym tak długim dystansem, w którym brałem udział. Odległość 21 kilometrów 97 metrów i 5 centymetrów ukończyłem w średnim czasie bo w ciągu 1 godziny 43 minut i 13 sekund co również uważam za osobisty sukces. Zająłem 120 miejsce na 270 startujących i na pamiątkę otrzymałem medal, który tutaj zamieszczam.

Za radą kolegów z doświadczeniem i wieloletnim stażem w tego typu startach, przed biegiem wykonaliśmy kilka prostych ćwiczeń, które mają na celu rozluźnienie mięśni a bardziej przygotowanie psychiczne do biegu:-)Kilka skrętów tułowia, małe rozciąganko mięśni i należało się powoli przygotować

Jeszcze jedno zdjęcie pamiątkowe celem uwiecznienia tej historycznej chwili i nie pozostało nam nic innego jak tylko ruszyć ku przeznaczeniu i w chwale ukończyć IX Półmaraton Chełmżyński wraz z Leszkiem, z którym razem reprezentowaliśmy Gdyński Klub Morsów i to właśnie dzięki jego namowom podjąłem decyzję o uczestnictwie w tym Półmaratonie:-)

Nie mogło oczywiście zabraknąć również z lini startowej, na której po raz pierwszy i zarazem ostatni, staliśmy w pierwszych szeregach. Po sygnale do startu oglądaliśmy już tylko plecy zawodników, którzy zachęceni wystrzałem ruszyli przed siebie pełni zapału i energii:-)

Z jaką satysfakcją wbiegałem na metę to wie tylko zawodnik, który ukończył bieg na podobnym dystansie:-)Miałem jeszcze siły na uśmiech, bo gdybym już nie miał na to sił to byłby znak, że bieganie nie jest konkurencją dla mnie:-)
Skoro to był mój pierwszy start to i nie mogłem sobie odmówić satysfakcji jaką jest zdjęcie bezpośrednio po biegu z wręczonym medalem na szyi:-)Po chwilowym odpoczynku i regeneracji płynów postanowiłem lekko rozbiegać zmęczone mięśnie i uspokoić serduszko powracając po kolegę Leszka, aby bardziej go zmobilizować i dodać mu sił na trasie. Dla takich biegaczy amatorskich jak my, każda informacja o zbliżającej się mecie jest ważna.

Razem z Leszkiem i medalem w ręku biegłem ku mecie aby uzyskał jak najlepszy czas. Mam nadzieję, że chociaż trochę go zdopingowałem i dzięki temu będzie miło wspominał ten Półmaraton:-)

Teraz razem szczęśliwi i uśmiechnięci mogliśmy kontynuować nasz pobyt w Chełmży. Organizatorzy przygotowali dla nas posiłek regeneracyjny, z którego wypadało skorzystać co natychmiast uczyniliśmy:-) Udaliśmy się niezwłocznie do restauracji, która była usytuowana nad pięknym i malowniczym jeziorem, wokół którego biegliśmy:-)
Oczywiście po posiłku regeneracyjnym nie mogliśmy sobie odmówić wspaniałej kąpieli w ciepłych wodach jeziora czym wzbudziliśmy niezłe zainteresowanie. Taka kąpiel lepiej nas zregenerowała niż posiłek i dlatego dopiero teraz mogliśmy usatysfakcjonowani i w chwale ukończonego biegu powrócić do domku. Zanim to jednak nastąpiło czekało mnie jeszcze jedno zadanie, którego wykonanie postawiłem sobie za punkt honoru. Otóż pakując się już do samochodu, Leszek wypatrzył na samym czubku drzewa piłkę, którą postanowiłem zdjąć za radą i wsparciem Leszka. Poniżej kilka zdjęć z przeprowadzonej akcji ratunkowej uwolnienia piłki z niebezpiecznych gałęzi drzewa:-)Akcja nie była łatwa, ale wykonalna :-)
Jak widać na powyższym zdjęciu, akcja ratunkowa piłki, przeprowadzona w szczególnie niebezpiecznych warunkach i bez asekuracji została zakończona szczęśliwym Happy endem:-) Na tym zakończę relację z IX Półmaratonu Chełmżyńskiego, który był moim pierwszym, ale z pewnością nie ostatnim Półmaratonem, w którym uczestniczyłem. Pozdrawiam Was bardzo gorąco i zapraszam na kolejne recenzje :-)