czwartek, 24 listopada 2011
Post Pożegnalny
Moi Drodzy, Kochani i wspaniali czytelnicy, którzy do mnie zaglądali tutaj i pozostawiali komentarze. Ten post będzie krótki, zwięzły i bardzo nietypowy. Było mi bardzo miło z Wami, bardzo Wam dziękuję za miłe pozostawione komentarze oraz za tak liczne odwiedziny na moim blogu. W miarę możliwości czasowych starałem się ukazać krótki obraz tego co robię oraz mojego zimnego zainteresowania. Miało być krótko, więc do rzeczy:-) Chciałem się tutaj z Wami wszystkimi pożegnać, a być może tylko rozstać na "krótki" czas. O tym zadecyduje najbliższa przyszłość zapisana nam wszystkim gdzieś na stronach księgi życia, która każdemu z nas jest przypisana. Miło mi było Was poznać. Jeśli wszystko pójdzie dobrze to jeszcze wrócę, ale jeśli los będzie chciał inaczej to chociaż ten blog będzie krótkim wspomnieniem....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pozwól,że w związku z tym co Napisałeś już teraz złożę Ci życzenia Wspaniałych Świąt. Co do mroźnej zimy mogą być chyba problemy ale nie złamuj się. Musi w końcu przyjść.Bardzo Ci dziękuję za mnóstwo wspaniałych komentarzy i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się na pożegnanie, po prostu na chwilę przerywasz pisanie bloga, ale jak tylko będziesz mógł to zaraz napiszesz. Chociaż znamy się tylko z bloga, ale stałeś się mi bliski i będę cierpliwie czekała na kolejne opisy Twoich Morsikowych wyczynów. Dziękuję za miłe komentarze jakimi mnie obdarowałeś do tej pory i proszę o następne. Mam nadzieję, że los będzie łaskawy i wkrótce znowu przeczytam na swoim blogu Twój komentarz a na Twoim nowy wpis. Serdecznie pozdrawiam i życzę Ci Psotny Morsiku, abyś nie zrobił nam jakiejś brzydkiej psoty.
OdpowiedzUsuńSamoloty nie spadają często:)), szczególnie na takich krótkich trasach, więc nie ma się czym przejmować.
OdpowiedzUsuńA do pisania bloga to trza mnieć serce Bracie, a Ty je masz? hahahah ale pojechałam Ci co?
Z Twoim kończeniem pisania, to moja osobista porażka:(
Morsiku drogi.Strasznie mi przykro!Twoje komentarze zawsze wywołują mój uśmiech!!!No i nie znam nikogo o takich zamiłowaniach:)Mam nadzieję,że kłopot który Cie dopadł jest przejściowy i do opanowania:)Będę na Ciebie czekać:)Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńNo nieee! Ja się nie zgadzam!!! Miałam jednego rodzynka w swoich obserwatorach i to jeszcze takiego... wesołego, z tak abstrakcyjnym dla mnie hobby, już prawie, prawie prawie byłam gotowa dołączyć do Waszych Morsowych (Mopsikowych) kąpieli...jak tylko się uporasz ze Swoimi sprawami to migiem wracaj:)))Czekam cierpliwie:) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńObiecanki cacanki :D
OdpowiedzUsuńTo ja zacząłem Cię czytać, już nawet kampanię na Facebooku szykowałem a tu taki numer ?
OdpowiedzUsuńNaprawdę Psotny z Ciebie Morsik, nieładnie nieładnie :)
porozmawiamy sobie na najbliższym treningu :)
Na bardziej poważnie - your life your decision, sądzę, że długo nie wytrzymasz :)
Już niedługo Toruń i Mikołajki się zbliżają :)
Mam nadzieje symaptyczny kolego ze przerywasz pisanie bloga tylko dlatego ze chcesz napisac ksiazke "Poradnik od Morsowania do maratonow biegania":)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:wierny czytelnik,niezwsze komentatore MarioPiekario
No nieźle. A ja chciałam Cię poinformować, że wygrałeś u nie rodawajkę i wygrałeś nie świnkę, a kotka skarbonkę:)
OdpowiedzUsuńproszę o kontakt.
WRACAJ!!!!!! tęsknię....
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu dobrze jest być na szarym końcu ,gdyby nie moje spóźnialstwo , pewnie tak jak wszyscy pomyślałabym , że koledze się klikać odechciało i działalność blogową postanowił zakończyć . Ato tylko żart w iście psotno morsowym stylu ;>
OdpowiedzUsuń