// Kąpiele Zimowe i nie tylko :-): 07/01/2011 - 08/01/2011

sobota, 30 lipca 2011

III Półmaraton ziemi Puckiej-krótkie sprawozdanie :-)

Witam Was moi drodzy czytelnicy. Wróciłem cało i szczęśliwie z kolejnego półmaratonu, który ukończyłem z czasem 1 godz. 38 minut i 35 sekund :-)Był to mój drugi start na takim odcinku (21,0975 Km)i czas z pierwszego startu w Chełmży z kwietnia poprawiłem o ponad 4 minuty :-)Pewnie powiecie, że nie ma się z czego cieszyć bo przecież to tylko takie zwyczajne 4 minuty. Otóż powiadam wam, że poprawienie czasu o każdą minutę na takim odcinku wiąże się z ogromnym wysiłkiem, ciężkimi treningami dużym samozaparciem oraz bardzo konsekwentnym dążeniem założonego planu. Jeszcze w zeszłym roku o tej porze, gdyby mi ktoś powiedział, że będę startował w zawodach, a tym bardziej na takich dystansach, to bym narysował palcem kółeczko na czole co wiadomo co oznacza:-)Już pisałem o tym wcześniej, więc nie będę się tutaj nad tym ponownie rozpisywał:-)
Pora wrócić do sprawozdania z ukończonego III Półmaratonu ziemi Puckiej. Pogoda była wspaniała bo lekko zachmurzona z tendencją na deszcz, który niestety nie zaszczycił nas swoją obecnością ku mojemu zaskoczeniu. Natomiast podczas całej trasy towarzyszył nam leki, orzeźwiający wiaterek, który przynosił nam ulgę podczas biegu. Wystartowaliśmy punktualnie o godz.14-tej i z góry zamierzonym celem, aby złamać 1:40. Złamać to znaczy inaczej w gwarze biegowej, pokonać określony dystans lepiej niż poprzednio:-) Przekładając to konkretnie na mój przypadek to pierwszy mój półmaraton ukończyłem z czasem 1:43:14 i dlatego teraz postawiłem sobie cel aby ukończyć mój drugi półmaraton z czasem poniżej 1 godziny i 40 minut co mi się szczęśliwie udało. Już na samym początku dołączył do mnie Mors z Władysławowa i przez ponad 20 kilometrów biegliśmy razem omawiając po drodze strategię biegu:-)Jak już wspomniałem wcześniej, jestem bardzo zadowolony z osiągniętego wyniku co mi daje motywację do kolejnych startów. Najbliższy i to bardzo poważny start planuję na 15 sierpnia z Gdyni do Gdańska:-) Jest to bardzo poważny wyścig, a na jego powagę wpływa kilka czynników:-)Pierwszy i najważniejszy to jego dystans bo jest to maraton (42,195 Km), drugi czynnik to czas w jakim się odbywa-połowa Sierpnia, trzeci czynnik bardzo demotywujący do startu to temperatura. Jest jeszcze i czwarty czynnik, który wpływa bardzo na mój udział w tym konkretnym wyścigu: do końca nie jestem przekonany, czy zdołam przebiec zakładany odcinek w zadowalającym mnie czasie, czyli złamać 4 godziny:-) Jeszcze mam trochę czasu na podjęcie decyzji i zobaczymy co czas pokaże.
Teraz czas na kilka fotek z trofeami i nie tylko...
Powyżej tradycyjnie przedstawiam kolejny zestaw, który otrzymał każdy, kto ukończył bieg. A poniżej postanowiłem jeszcze wstawić sam medal, z którego jestem bardzo dumny i który dołączy do pozostałych zdobyczy:-)

No i oczywiście na zakończenie nie może zabraknąć najważniejszej osoby, dla której zdobywam te trofea i dodam tylko, że jest to jedyna osoba w rodzinie zadowolona ze zdobytych medali. A któż to jest? Zobaczcie sami:-)
Pisząc tego posta doszedłem jeszcze do wniosku, że aby jeszcze bardziej podkreślić wynik z którym ukończyłem ten wyścig, podam jeszcze czas z którym ukończył zwycięzca:1 godzina 7 minut i 9 sekund, natomiast ostatni uczestnik 660-ty osiągnął czas:4 godziny 17 minut i 5 sekund. 10 zawodników nie ukończyło biegu z różnych względów.
Czas, który osiągnąłem w Pucku dał mi 169 miejsce na 660, którzy ukończyli bieg:-)Na tym zakończę to króciutkie sprawozdanie zawiadamiając jednocześnie, że wybieram się na zasłużony, dwutygodniowy urlop i prawdopodobnie mnie chwilowo tutaj nie będzie. Życzę ciekawego czytania i do kolejnego napisania:-)

wtorek, 26 lipca 2011

Bez tematu :-)

Witajcie Moi drodzy, Kochani i wierni czytelnicy, dzięki którym rzesza zainteresowanych tym blogiem się poszerza:-)Nie będę nikogo szczególnie wyróżniał ponieważ wszyscy są wspaniali i nie spodziewałem się, że kogoś zainteresuje to mamrotanie o jakimś tam bieganiu. Oczywiście witam nowych czytelników i bardzo dziękuję za pozostawione literki pod postem, które po zebraniu w całość tworzą komentarz. Cieszę się jak dziecko z każdego komentarza, o czym ja mówię, ja przecież jestem dużym dzieckiem jak każdy facet i wcale się tego nie wstydzę:-) Zanim jednak rozwinę tego posta, to najpierw muszę Was uprzedzić, że będzie wyjątkowo nudny i właściwie to sam jeszcze nie wiem o czym dokładnie będzie:-)Nazwa wskazuje, że powinien być o Morsowaniu i kąpielach zimowych, ale jak tu pisać w tak niesprzyjających warunkach klimatycznych:-)Mam tylko nadzieję, że do października Was tu nie zanudzę i znajdę kilka zastępczych, ciekawych tematów aby Was tutaj zatrzymać na dłużej:-)Zanim jednak rozwinę swoją myśl to:
Anonimowa Doroto: wynik jak wynik a deszcz jest potrzebny roślinkom i potrzeba nam go w jak największych ilościach, a jeśli chodzi o wystawkę to za chwilkę:-)

kasia: filcowy i do tego Psotny Morsik to mogła by być ciekawa i wybuchowa kompozycja:-)

olllq: domeną Morsów jest skromność i nie wyróżnianie się w tłumie:-)Kacpra będzie coraz więcej bo przecież rośnie:-)

Juta: temperatura na razie jest po waszej stronie, ale mam nadzieję, że już niedługo :-)

Czarna: pisz a może net Cię polubi:-)

FiolQak: Uparłyście się wszystkie na te upały? To jest blog o zimie i na lato tutaj nie ma miejsca:-):-):-)Będą trofea to i ściana się znajdzie Kochana Siostrzyczko:-)Wypoczywaj po podróży:-):-):-)

darias: Witam na moim blogu i dziękuję za darmową reklamę u siebie, zapraszam częściej:-)

Deszczowa Mia oraz Kasia : Witam również serdecznie na morsowym blogu, mam nadzieję, że na dłużej:-)

Moi drodzy, jeszcze raz Wam dziękuję za okazane wsparcie w formie bezcennych komentarzy, które tutaj zostawiacie. Powiem więcej, dziękuję za to tylko, że tu jesteście bo większość z Was poświęca swój drogocenny czas na czytanie tych kilku słów, które do Was kieruję. Teraz, jeśli jeszcze tutaj dotrwaliście zamieszczam kilka zdjęć, które wpadły w moje ręce z biegu w Wałczu i żal by było ich nie publikować tutaj. Oto one przed biegiem :
W trakcie biegu...
Również zdjęcie podczas pełzania ostatkiem sił do mety
Teraz na prośbę czytelników przedstawiam mój niewielki dorobek, który wybiegałem do tej pory:
Na zakończenie dodam jeszcze jedną fotkę z naszych wspólnych, ciężkich i wyczerpujących treningów:-)
Na tym zakończę dzisiejsze pisanie aby nie dobijać zupełnie tych, którzy nie zniechęcili się do tej pory i wytrwali do końca. Wspomnę tylko jeszcze o sobotnim starcie w III Półmaratonie Ziemi Puckiej, a moim drugim Półmaratonie. To są takie lekkie przymiarki do startu w maratonie:-)Piszę przymiarki, ponieważ jeszcze się waham i sam nie wiem czy już nadszedł ten czas, aby zmierzyć się z dystansem 42Km i 195 m :-) Oczywiście o moich poczynaniach będę Was informował na bieżąco:-) Teraz już zmykam i mam nadzieję, że każdy znajdzie coś ciekawego dla siebie. Oraz nieskromnie liczę na liczne wsparcie duchowe z Waszej, które na pewno mi się przyda w Pucku:-)

czwartek, 21 lipca 2011

I Wałecki Bieg Filmowy-sprawozdanie:-)

Witam Was Wszystkich moich drogich, Kochanych czytelników, amatorów „zimnych kąpieli” i nie tylko. Zanim zacznę cokolwiek pisać muszę się Wam do czegoś przyznać:-) Ostatnio coś sprawdzałem w ustawieniach bloga i nieopatrznie coś zaznaczyłem a precyzyjniej określając to „coś” to zaznaczyłem opcję aby komentarze pojawiały się dopiero mojej akceptacji a czego wcale na razie nie chcę bo chcę wiedzieć co sądzicie o mnie i moich zapędach na sportowca:-) To mają być opinie Wasze, a nie moderowane przez moją skromną osobę. Na razie nie widzę takiej potrzeby i myślę, że takowej nie będzie:-)Postanowiłem również podziękowania za pozostawione komentarze umieszczać w nowym poście aby stali bywalcy mogli czuć się po części wyróżnieni:-)Trochę mi to zajmie, ale mam czas i nigdzie się nie wybieram dlatego mogę sobie pozwolić na małe co nie co:-)Pragnę szczególnie podziękować Szanownej olllq, która tylko przez uwaga cytuję „czystą babską ciekawość” dyskretnie zainterweniowała w sprawie zagubionych komentarzy. W pierwszej chwili nie wiedziałem o co chodzi, ale kiedy już rozbudziła moje szare komórki, których zresztą nie mam zbyt wiele i dlatego trwało to krótko, zacząłem się zastanawiać dlaczego tak nagle zapanowała cisza na blogu. Po wnikliwej analizie zauważyłem, że mam kilkanaście komentarzy do akceptacji. Nawet nie wiecie jak ja się cieszyłem z każdego pozostawionego słowa wsparcia, mało mi serce nie pękło z radości:-)To teraz skoro już przyznałem się publicznie do winy, liczę na łagodny wymiar kary i mam tylko nadzieję, że ten mały incydent nie wpłynie na ilość pozostawionych komentarzy, które to świadczą tylko, że ktoś czasem tutaj zagląda i nie boi się pozostawić śladu po sobie:-)
A teraz podziękowania i odpowiedzi na komentarze, zobaczymy czy taka forma się Wam spodoba, czy lepiej wrócić do starej metody:-)
olllq - wiem że Kacper najbardziej się podoba ze względu na swój młody wiek, postaram się aby częściej gościł u mnie:-)Cieszę się, że rozumiesz sens wypowiedzi: biegam mimo, że tego nie lubię:-)Jeszcze raz dziękuję za interwencję w sprawie komentarzy:-)
FiolQak- jak przyjdzie odpowiednia pora i czas to Ciebie odwiedzę, Kochana Siostrzyczko i jeszcze Ci się znudzę:-)Mam nadzieję że kiedyś będę właśnie takim polskim Edem Whitlockem i będę wzorem dla młodzieży:-)
kasia- raczej bym nie nazwał moich czynów wytrwałością a bardziej uporem, a Morsiki uwielbiają bezwietrzną pogodę w temperaturach od -1 w dół oraz dotyk morskich fal spowitych poświatą zamarzających kryształków lodu. Takiej własne pogody bym sobie życzył teraz:-)
juta – bieg po plaży jest bardzo wyczerpujący ale wzmacnia mięśnie nóg (tak twierdzą koledzy z dłuższym stażem biegowym)
Czarna- nie jestem wyjątkowym Morsem, który biega bo jest nas cała grupka, która mnie namówiła do biegania i zaszczepiła bakcyla biegowego. Pogody już mam dosyć ale na szczęście zapowiadają obfite deszcze:-)
MarioPiekario – ty mi tu nie dokazuj i nie śmiej ze starego dziadka, będziesz w moim wieku to porozmawiamy:-)Miedzy innymi Ty też jesteś sprawcą tego całego zamieszania biegowego:-)
Elżbieta – dziękuję za odwiedziny oraz wsparcie psychiczne:-)
Dziękuje również wszystkim anonimowym czytelnikom, którzy czytają te moje wypocinki i z wyrozumieniem zostawiają komentarze:-)
A teraz po krótkim wstępie nadeszła pora aby zreferować krótko występ w wspomnianym Wałczu:-)Na początek kolejne trofeum, które otrzymałem na pamiątkę:-)
Bieg rozpoczął się zgodnie z zapowiedzią punktualnie o godz.12:00 i już chyba nie muszę tłumaczyć, że słońce jest o tej porze w najwyższym punkcie i przez ten cały czas do południa rozgrzało naszą trasę biegową jak płomień patelnię:-) Kilka kilometrów biegliśmy wzdłuż jeziora i tam było w miarę przyjemnie, ale większość trasy przebiegała po rozgrzanym asfalcie i betonie. Temperatura powietrza wahała się w okolicach 30 stopni i było bardzo duszno.
Powyżej zdjęcie z początku biegu, który ukończyłem z czasem w okolicach 46 minut:-)Nie wspomniałem jeszcze, że odległość, którą nam wytyczono wynosiła 9,999 Km.
Bieg ten nauczył mnie pokory do warunków atmosferycznych, czyli wysokiej temperatury oraz pokazał jaki wpływ ma temperatura na wydolność organizmu. Ale za namową kolegów nie załamuję się tak kiepskim wynikiem i już 30 lipca biorę udział w III Półmaratonie ziemi Puckiej i tylko mam nadzieję, że pogoda dopisze i będzie padał deszcz:-)Poniżej jeszcze jedno pamiątkowe zdjęcie, które mamy wykonane po biegu:-)
To na tyle, jeśli chodzi o relację z Wałcza:-)Jeszcze raz przepraszam za to zamieszanie z komentarzami i obiecuję już niczego nie dotykać:-)
Jeśli dotrwaliście do tego momentu i nie zasnęliście to myślę że jakoś mi wybaczycie to zamieszanie z komentarzami:-)

środa, 13 lipca 2011

I Wałecki Bieg z Gwiazdami:-)

Witam Was moi drodzy czytelnicy:-)Wiem, że powiało tutaj nudą ale czasami nie nadążam z wszystkim. Dzisiaj zwięźle i na temat. W niedzielę jedziemy z kolegami oraz koleżankami do Wałcza na I Wałecki Bieg Filmowy, którego dystans wynosi 9,999 Km :-)Jak nietrudno się domyśleć trwają zatem intensywne przygotowania do tego biegu. Wiem że Was zaniedbuję ale liczę na wyrozumiałość. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i trzymajcie za mnie kciuki:-)
I na pożegnanie mała focia :-)

poniedziałek, 4 lipca 2011

XXI Międzynarodowy Bieg po plaży-Jarosławiec 2011

Witam Moich drogich czytelników oraz wszystkich, którzy tutaj czasem zaglądają. Jeszcze raz dziękuję za to, że jesteście, że poświęcacie chwilę na przeczytanie tego bloga i za komentarze, które zawsze się pojawiają.Komentarze to bardzo miły objaw, pewnego rodzaju sympatii i poparcia jednocześnie,który utwierdza mnie w przekonaniu prowadzenia tego bloga "Morsowego" Niestety ze względu na niesprzyjające warunki pogodowe i nieodpowiednią porę, lekko musiałem przekwalifikować i bloga a jeszcze bardziej siebie. Tak moi drodzy, siebie też usiałem przeprogramować ponieważ nigdy nie byłem i nie jestem nadal zwolennikiem biegania. Pewnie pojawi się pytanie, skoro czegoś nie lubię to po co to robię? Dla siebie i na przekór sobie. Poniżej podaję stronę do artykułu, który zrobił na mnie bardzo piorunujące wrażenie: http://www.bieganie.pl/?show=1&cat=34&id=2890 Jest to prosta historia Eda Whitlocka ale sami poczytajcie, nie będę streszczał.
Teraz już przechodzę do konkretów, poniżej mój nowy nabytek przywieziony z Jarosławca, za udział oczywiście.
Poniżej już cały komplecik, który wchodził na wyprawkę biegową w Jarosławcu:-)
Pogoda zapowiadała się ciekawie, lekki deszcz i w miarę niska temperatura powietrza. Jednak o godzinie 11:00, kiedy ruszył wyścig, już nie było tak cudownie. Przestało padać i do tego zaczęło się przebijać słoneczko. Wyścig był na dystansie 15 kilometrów z czego 6 kilometrów przebiegało plażą :-)Poniżej kilka zdjęć z przygotowań do biegu:
A będąc oczywiście nad morzem nie mogło tez zabraknąć i tego zdjęcia na tle morskich otchłani:-)
Jak już wspomniałem, start nastąpił punktualnie o godz.11:00 i trasa wiodła uliczkami Jarosławca aby po ok 2-3 kilometrach wyprowadzić nas na plażę. Był to mój pierwszy start na takim odcinku i tak nietypowej trasie. Pokonanie 15 kilometrów w takich warunkach zajęło mi 1 godzinę 11 minut i 48 sekund :-)
Oczywiście po biegu nie mogł tez zabraknąć kąpieli:-)
Jeszcze jedno zdjęcie z misiem
I na tym czas zakończyć:-) Życzę Wam miłej lektury i zapraszam na kolejne sprawozdania:-)Już za dwa tygodnie wybieram się do Wałcza na I Wałecki bieg filmowy na dystansie 1o Kilometrów:-)Oczywiście do tego czasu muszę się przygotowywać, aby nie wyjść z formy:-)

niedziela, 3 lipca 2011

Nic Ciekawego :-)

Witam Moich Szanownych czytelników, którzy z uporem śledzą mojego bloga. Jedni bardziej są zaangażowani inni mniej, a z pewnością są i tacy, którzy znaleźli się tutaj zupełnie przypadkiem lub zainteresowało ich na przykład co robią Morsy latem. Tego ostatniego pytania wcale sobie nie wymyśliłem lecz posłyszałem na jednym z treningów biegowych. Gdy ćwiczyliśmy sobie spokojnie gimnastykę rozciągającą mamusia a spacerze zapewne zapytała swego malucha "Co ten Pan ma napisane na plecach?" Dziecko na to "Morsy Gdyńskie" a mamusia na to do swej pociechy odpowiada : widzisz teraz synku co morsy robią Latem" Tan nas rozbawiła tą odpowiedzią że wszyscy przestaliśmy ćwiczyć i zaczęliśmy tłumaczyć dziecku, że sport to zdrowie:-)Ale to tak na marginesie, nie będę Was zanudzał dzisiaj, a tylko przedstawię krótką, zdjęciową kronikę z naszych wspólnych treningów.
Jak już niejednokrotnie wspominałem, nasze treningi nie polegają tylko na samym bieganiu aby przestępować bezmyślnie z nogi na nogę, dlatego co jakiś czas zamieszczam tego dowody. Ćwiczenia w jednym z tych pięknych, słonecznych, letnich dni. Spokojnie wykonywaliśmy jedno z ćwiczeń i nic szczególnego się nie działo, tylko lekko zaczął wiać wiaterek...
A już w ciągu kilku sekund wyglądało tak jak na zamieszczonym obok zdjęciu :-)Powiedzcie sami, czy chociażby dla przeżycia tak cudownych chwil nie warto biegać? Ten jeden, jedyny raz mieliśmy połączone trzy wspaniałe rzeczy, ćwiczenia, bieganie oraz kąpiel:-) Dla przeżycia tak cudownej chwili, naprawdę warto zacząć biegać:-)
Aby nie było, że ja sam tylko zwariowałem na punkcie biegania i zmyślam Wam tutaj jakieś niestworzone historie, to pozwoliłem sobie zamieścić kolejne zdjęcie kilka minut po ćwiczeniach:-) Już byliśmy cali mokrzy i chwilę schowaliśmy się w kinie, aby po największej ulewie wyjść ponownie na deszcz i pokazać, że biegamy w każdych warunkach pogodowych:-)
Kolejne i już ostatnie zdjęcie z tego wspaniałego treningu obrazuje, że jako morsy ćwiczymy również we wszystkich nam dostępnych akwenach wodnych, nawet tych wybudowanych przez człowieka. Wielokrotnie biegamy wokół tej fontanny ale tylko w tym dniu odważyliśmy się do niej wejść, ponieważ wiedzieliśmy, że po takim deszczu żadnych służb mundurowych nie będzie
Żeby nie było pomówień, że nic innego nie robię niż bieganie, to zamieszczam również kilka dowodów na wychowywanie syna:-) Obok zamieszczam zdjęcie z naszych wspólnych spacerów rowerowych. Pragnę tylko nadmienić iż, Kacper wykonał ze mną 10-cio kilometrowy trening i nie ma się co dziwić z jego miny. Dodam również z małą satysfakcją, że jemu te nasze wspólne spacerki bardzo się podobają mimo ogromnego wysiłku jak na takie dziecko:-)







A powyżej kilka zdjęć z ostatnich spotkań zabawowo - treningowych i to na tyle dzisiaj. Teraz zmykam już na zawody w Jarosławcu, o których wspominałem wcześniej i małe wyjaśnienie. Posta zacząłem pisać wczoraj(sobota)lecz mała awaria zasilania przerwała ten mój niecny czyn:-)
Trzymajcie za mnie kciuki :-)