// Kąpiele Zimowe i nie tylko :-): 04/01/2011 - 05/01/2011

piątek, 29 kwietnia 2011

Poświąteczny Czwartek :-)

Witam wszystkich serdecznie:-)Dzisiaj będzie krótko, zwięźle i na temat:-)
Jak zwykle spotkaliśmy się w naszym morsowo-biegowym groni, aby tradycyjnie poćwiczyć przed kąpielą:-)Towarzystwo jak zwykle dopisało, humory również i nawet z frekwencją nie było źle. Małe rozbieganie nastąpiło po bulwarze z krótką gimnastyką i następnie ruszyliśmy z bulwaru w tereny leśne i "lekko" pagórkowate. Laskiem dokręciliśmy pozostałe kilometry aby trening zamknąć na 10 kilometrach. Po biegu czwartkowym nie mogło zabraknąć oczywiście kąpieli w rozgrzanym pierwszymi promykami słońca i wzburzonym Bałtyku:-)Na tym zakończę dzisiejszego posta i idę grzecznie do łóżeczka wypoczywać przed moim pierwszym Półmaratonem ,21 kilometrów 97 metrów i do tego jeszcze równe pięćdziesiąt centymetrów - tyle dokładnie wynosi dystans klasycznego półmaratonu, w którym planuję wziąć udział jutro w Chełmży. Kolejna relacja nastąpi po powrocie, jeśli będę jeszcze w stanie pisać:-)Jutro tak na prawdę okaże się jaki ze mnie sportowiec zakładając oczywiście,że ukończę cało i szczęśliwie jutrzejsze zawody:-) Trzymajcie za mnie kciuki i życzcie mi połamania nóg :-)

środa, 27 kwietnia 2011

Poświąteczna publikacja morsowo-biegowa :-)

Witam Wszystkich zainteresowanych tematyką kąpieli zimową porą:-)Dziękuję również za serdeczne życzenia z Okazji Wielkiej Nocy. Święta minęły i niestety tak jak po każdych świętach, tak i teraz należy wrócić do rzeczywistości i realiów naszego życia naziemnego.
Święta spędziłem wraz z rodzinką poza domem, czyli w naszych rodzinnych stronach. Wyjechaliśmy już w piątek po pracy, aby jak najwięcej czasu spędzić poza blokowiskiem na łonie natury i w otoczce wiejskiego otoczenia. Tradycyjnie w sobotę przedświąteczną, razem z moim synem Kacprem udaliśmy się do Kościoła, aby poświecić jedzonko do śniadania w Wielką Niedzielę. Pospolicie mówiąc i bardziej zrozumiale byliśmy ze święconką.
Po powrocie z Kościoła wybrałem się na lekki trening biegowy, aby nie stracić ciężko wypracowanej kondycji. Pobiegłem sobie ok 9 kilometrów, aby po biegu skorzystać z dobrodziejstw natury i wykąpać się w jeziorku:-)

Ale tak sobie biegnąc przez las zobaczcie sami jakie cudeńka można znaleźć. Niedaleko opodal krzaczka zupełnie przypadkiem wypatrzyłem taki oto wspaniały koszyczek:-)Zając, sprytna bestia, na pewno domyślił się, że przyjechałem na Święta z synkiem i zostawił takie cudeńko dla Kacperka:-)Nawet nie wiecie ile radości mu sprawił tym prezentem, nie liczyła się zawartość lecz sam koszyk, który wszędzie zabierał z sobą aby pokazać wszystkim,jak bardzo go Kocha zajączek skoro zrobił mu taką niespodziankę. Wytrawne oko blogowiczów z pewnością rozpozna autora tego koszyczka i z pewnością przyznają mi rację, że jest cudowny, wspaniały i na pewno jedyny w swoim rodzaju:-)
Po biegu, jedynym przez całe święta nie mogłem sobie odmówić przyjemności, jaką jest kąpiel w jeziorku. Temperatura wody jest już porównywalna do temperatur w okresie letnim, ale przyzwyczajenie do kąpieli zwyciężyło. Przy takich temperaturach to nawet popływać dłużej można i to już na pewno nie jest mors owanie:-)Dla niezdecydowanych polecam kąpiel właśnie w takim jeziorku, gdzie woda jest o wiele cieplejsza niż w naszym morzu :-)Teraz to już nawet biegać bym nie musiał, ale jak pisałem już we wcześniejszych postach, bieganie jest zaraźliwe. Nie zostanę na pewno sławnym olimpijczykiem, ale na pewno poprawiła się przez to moja słaba kondycja fizyczna:-)
Prawie wszyscy na tym zdjęciu, łącznie ze mną wykazywali radość i zadowolenie z tej kąpieli-)Celowo napisałem prawie, ponieważ rybak, który łowił ryby na poprzedniej posesji uwidoczniony na tym zdjęciu z pewnością mojego zadowolenia nie podzielał:-)Początkowo nie zwracał na mnie uwagi, ale jak zacząłem pływać po jeziorku to pomyślał sobie: jak bardzo trzeba mieć poprzestawiane w mózgu aby kapać się o tej porze roku :-)Ale mamy już wiosnę prawda, wiec nikogo nie powinien dziwić widok kąpiącego się człowieka, który udaje zadowolenie i siłą zmusza się do uśmiechu:-):-):-) Po wyjściu z wody obowiązkowo ciepła kawa z mleczkiem i cukrem, która już czekała przygotowana u właściciela tej posesji:-)

Powrót do domku nastąpił w poniedziałek aby wypocząć jeszcze i przygotować się psychicznie do wtorkowego biegania. Zdjęcie obok zostało wykonane przed świętami, a wstawiłem je aby pokazać że Morsy Gdyńskie, tak jak i każde inne Morsy, dbają o swoją kondycję fizyczną biegając, a kąpiel poprawia samopoczucie duchowe.
To już pierwsze po świętach przygotowanie do treningu wtorkowego z grupą BR (Bardzo radośni)Po świętach frekwencja nie dopisała. Morsów reprezentowaliśmy tylko my obaj z Piotrkiem, który jest winny tego całego zamieszania biegowego grupę Bardzo Radosnych reprezentował Mario Piekario oraz Agnes, która dzielnie prowadzi grupę do sukcesu:-)

Na zakończenie pozwoliłem sobie, zupełnie niepotrzebnie zamieścić siebie aby jeszcze raz podziękować za życzenia oraz wsparcie i komentarze. W tym miejscu szczególne podziękowania należą się olllq, która jako jedyna zwróciła uwagę na informację o ostatnim poście i zmartwiła się, że nie będzie miała czego czytać:-) Muszę Was rozczarować niestety i sprostować ta informację. Owszem był to mój ostatni post ale przed świętami:-):-):-) Bardzo cieszę się że doceniacie te moje "wypociny" i dzięki temu jestem tutaj nadal aby was zanudzać:-)Pozdrawiam wszystkich czytających, komentujących oraz przypadkowych czytelników, którzy zagubili się w sieci:-) Jutro kolejny trening, już ostatni w tym tygodniu przed zawodami w Chełmży:-)Zapraszam jutro na ostatnie sprawozdanie przed półmaratonem :-):-):-)

czwartek, 21 kwietnia 2011

Biegający Wielki Czwartek

Witam Was Moi drodzy wierni czytelnicy, obserwatorzy i zwolennicy zimowych kąpieli:-)Dzisiaj frekwencja nie dopisała zbytnio na treningu ale przecież nie o to chodzi aby biegać tłumem ale o to aby biegać i robić coś dla siebie:-)Zebraliśmy się w stałym miejscu i o tradycyjnej porze aby ruszyć na lekki trening z rozciąganiem. Pobiegaliśmy sobie lekką 10 a po biegu razem z kolegą Piotrkiem ruszyliśmy na kąpiel aby zaoszczędzić wodę w domu:-)

Woda była dla nas zbyt Ciepła (ok 6 stopni, powietrza ok 10), więc zamoczyłem tylko nogi do kolan, bo to wstyd kąpać się w tak ciepłej wodzie i nazywać to mors owaniem:-)Ale muszę się wam do czegoś przyznać, otóż jak już zamoczyłem nogi do kolan, odezwał się agresor:-)Skoro byłem już po kolana w wodzie i nikt tego nie widział, to oczywiście wskoczyłem dalej do ciepłej wody aby sobie trochę popływać :-) Pragnę również poinformować, iż jest to mój ostatni post.

W związku z nadchodzącymi świętami niech króliczek przyniesie wam w prezencie to, czego najbardziej pragniecie. To "coś" nie musi być ani widoczne, ani dotykalne, może nawet nie pachnieć, ale niech będzie czymś bez czego nie można i nie warto żyć...
Tego życzy Wam wszystkim PsotnyMorsik

Te zajączki, kurczaczki, króliczki i inne wszelakie stworzonka są takie śliczne, że nie mogłem się zdecydować, którego wstawić:-) Postanowiłem wstawić wszystkie :-)
A gołąbek pokoju, rewelacja nie mogłem go nie pominąć i celowo został wyeksponowany na honorowym miejscu.
Pozdrawiam Was serdecznie :-)

środa, 20 kwietnia 2011

Zaległe sprawozdanie z wtorku:-)

Witam Moich Kochanych, wiernych i nieugiętych czytelników, którzy trwają ze mną i czasem sobie skrobną mały komentarzyk:-)Jestem Wam wdzięczny za każdą opinię a licznik odwiedzin mówi sam za siebie:-)
Powracając jednak do tematu wtorkowego biegania, to oczywiście zebraliśmy się tradycyjnie w stałym miejscu o stałej porze, czyli o 19:33 :-)

Czyli w stałym składzie: MarioPiekario
Wojtek
Radeusz
Agnes BR
(Bardzo Radosna)
PsotnyMorsik
No i trener: J@rek
Vel: Struś Pędziwiatr :-)
Zabrakło niestety kolegi fotografa m@roni, który odniósł kontuzję na jednym z treningów i tylko mógł nam pokibicować. Wszyscy trzymamy za niego kciuki i z niecierpliwością czekamy na jego powrót:-)

Oto Agnes BR ( Bardzo Radosna) na tle Yellow Morsiwozika, jak go przezwali Szanowni koledzy :-) oraz wspomniany m@roni, który ze łzą w oku patrzył na nasze przygotowania do wybiegu:-)Próbował zrobic zdjęcia swoim aparatem, ale niestety baterie odmówiły posłuszeństwa:-)

Oczywiście pisząc sprawozdanie z Wtorkowego biegania nie mogę pominąć najważniejszego faktu. Otóż uwaga, przedstawiam nowy, wspaniały zakup dokonany przez Radeusza. Jest to samowystarczalna jednostka napędowa, która czerpie energię z nosiciela:-)

Oto i sam nosiciel Radeusz w towarzystwie Agnes BR (Bardzo Radosnej)i PsotnegoMorsika :-) Siłą weszliśmy w kadr bo chciał sam mieć zdjęcie tylko ze swoją samowystarczalną jednostką napędową firmy Asics :-)

Tak oto ruszyliśmy, biegnąc i podziwiając pozostawione w dole piękne krajobrazy morskie:-) Nie sposób jest się oprzeć takiemu widokowi jakość zdjęcia nie jest zbyt dobra, ale chciałem tylko zwrócić uwagę, jak można połączyć przyjemne z pożytecznym:)

Podziwiając taki widok nie mogłem sobie odmówić przyjemności i poprosiłem towarzystwo o focię :-) Teraz wiecie dlaczego tak naprawdę biegam. Jest to najlepsza metoda aby zrzucić zbędne kilogramy :-)Oczywiście próbowano mnie zepchnąć z tej skarpy w dół ale zdążyłem uciec :-)Przecież miedzy innymi po to trenuję bieganie :-)

Skoro już dźwigałem aparat to też zrobiłem całej grupce fotkę na tle morza, które ma w sobie urok i ukryte piękno, które potrafi oczarować.
Świecą lepiej niż choinka Bożonarodzeniowa :-)






Na zakończenie jeszcze kilka zdjęć dla urozmaicenia oraz pokazania, że bieganie to nie tylko bezmyślne przekładanie nóg:-)

A to już ostatnie zdjęcie, które udało mi się wykrzesać na rezerwie akumulatorków :-) Tak oto wykonaliśmy kolejne 10 kilometrów w urozmaiconym terenie przy okazji wspólnie spędzając czas. Na tym kończę moje wtorkowe sprawozdanie i myślę, że tutaj również każdy znajdzie coś ciekawego dla siebie i że Was zbytnio nie zanudzam:-) Jutro kolejny trening i tym razem z kąpielą, ostatni przed świętami:-)
Pozdrawiam wszystkich bardzo gorąco i oczywiście zachęcam do kąpieli morsowych połączonych z bieganiem, które już na stałe wkomponowało się w przygodę z kąpielami morskimi zimową porą :-)

wtorek, 19 kwietnia 2011

Kolejny Poniedziałek:-)

Witam moich wszystkich, wspaniałych czytelników, którzy na bieżąco mnie wspierają. Zarówno biernie czytając mojego bloga jak i tych aktywnych, którzy bez obaw pozostawiają ślady swojego pobytu w formie komentarza:-)Dziękuję wszystkim za to, że jesteście i czytacie moje słowo pisane:-)
Wczoraj kolejny poniedziałek upłynął na sportowo pod fachowym okiem pary trenerskiej Piotra i Iwony Suchenia, którzy dzielnie znoszą naszą niedyspozycję oraz braki w przygotowaniu sportowym i nasze nastroje.
Spokojnie ruszyliśmy kilka minut po godz. 19-tej na podbój Kamiennej Góry, aby na jej szczycie wykonać kilka ćwiczeń rozciągających. Po kilku minutach ćwiczeń i wykonaniu pamiątkowego zdjęcia, które być może się tutaj pojawi, ruszyliśmy w dół w kierunku Teatru Muzycznego i na plażę aby dokończyć dzisiejszy trening. Tradycyjnie po treningu wspólnie wypiliśmy herbatkę z soczkiem malinowym, a następnie z grupką klubowych kolegów udaliśmy się obmyć nasze spocone ciała w gorących wodach naszego Bałtyku:-) Bez kąpieli w morskich, spienionych falach trening byłby przecież nieważny:-) Dzisiaj tylko tyle i niebawem zapraszam na kolejną relację morsowo-biegową:-)

niedziela, 17 kwietnia 2011

II Niedzielne spotkanie "Polska Biega"

Witam moich niezawodnych i nie przymuszonych, wspaniałych czytelników :-)Dziękuję odważnym za pozostawienie śladów po swoich odwiedzinach w formie komentarza:-) Tak jak obiecałem wracam dzisiaj do Was tradycyjnie opisać moją biegowo-kąpielową niedzielę. Ale zanim zacznę, muszę dodać że kolega Piotr, o którym Wam już często pisałem, ukończył dzisiaj swój pierwszy ale zapewne nie ostatni maraton(42 km i 192 metry !) zorganizowany w Krakowie. Gratuluję mu serdecznie:-)
Powracając do mnie to zebraliśmy się już po raz drugi w dzisiejszą niedzielę, aby promować bieganie i pokazać ludziom ile korzyści ono przynosi, a przypominam że nigdy nie byłem zwolennikiem biegania w pełnym tego słowa znaczeniu. Po lewej grupka którą sfotografowałem po biegu:-)
Natomiast po prawej dokonaliśmy zamiany z kolegą który grzecznościowo wykonał nam zdjęcie aby udowodnić Wam, że też tam byłem. Mieliśmy dzisiaj innego trenera, ponieważ nasz uczestniczył w maratonie w Wiedniu i trudno pewnie nie zgadnąć, że to ten w zielonej koszulce ze strusiami na piersi:-) Pobiegliśmy sobie naszym stałym szlakiem na skwerek do fontanny aby tam dokonać kilka skomplikowanych wygibasów, następnie powrót na Polankę Redłowską, gdzie również na zakończenie wykonaliśmy wspólnie z grupą "Polska Biega" kilka prostych ćwiczeń rozluźniających:-)

Dystans, który pokonaliśmy to ok. 5 - 6 km, który okazał się nie wystarczający dla mnie, kolegi klubowego Leszka oraz Marcina, którego nie ma na zdjęciu obok ponieważ został wykorzystany jako fotograf. Aby urozmaicić choć trochę mojego monotonnego bloga i Was moich Szanownych czytelników nie zanudzić, zabrałem z sobą aparat i w trójkę wybraliśmy się na kolejne 6 kilometrów. Teren jest wspaniały, bardzo zróżnicowany i wyposażony w przepiękny krajobraz. Piękno i urok tej trasy polega na tym, że nogi troszeczkę odpoczywają od twardego betonu, którego mamy pełno wokół i ponad stan:-)Na tej trasie jesteśmy ochronieni przed bezpośrednimi promieniami słońca, a jednocześnie mamy bezpośredni kontakt z naturą:-)
Biegamy sobie laskiem, wiosenny wietrzyk dodaje nam sił i wbiegamy prosto na molo w Orłowie:-)Nie mogliśmy się powstrzymać, aby chociaż przez chwilę nie popatrzeć w Morską otchłań, a przypadkowe spacerowicz-ki grzecznie poprosiliśmy o wykonanie zdjęcia, które tutaj przedstawiam. Dzięki temu jesteśmy w komplecie z Mariuszem jako niezłomna trójca, która wybrała się na dodatkową rundkę leśno-plażową :-)

Oto krótki wycinek z życiorysu tego artysty, który osiadł w Gdyni, gdzie zaczął czerpać inspirację z nowo powstającego się miasta, portu i stoczni – w czym był prekursorem. Tworzył z perspektywy Kamiennej Góry i Kępy Oksywskiej. Za Panoramę Gdyni II na III Wystawie Morskiej otrzymał I nagrodę.
W czasie II wojny światowej był więziony w obozie koncentracyjnym. Rok 1946 kieruje go ponownie do Gdyni i Suchanek osiedlił się w Orłowie. Tworzył kronikę ilustrującą podnoszenie się z ruin zniszczonego miasta (cykl Stocznia buduje. Aktywny uczestnik życia artystycznego w Trójmieście, czego efektem było stworzenie w kawiarni artystycznej Cyganeria – Grupy Polskich Marynistów Plastyków. Wsparł go w tym Marian Mokwa. Malował ilustracje do wielu czasopism wychodzących na Wybrzeżu. Tworzył wystrój statków, wykonując obrazy do mes MS Oliwa, MS Koszalin i MS Modlin.
Spoczywa na Cmentarzu Witomińskim obok swojej trzeciej żony, Stanisławy. 31 maja 2009 w Orłowie przy molo została odsłonięta rzeźba przedstawiająca artystę, która stanęła na skwerze nazwanym jego imieniem.

Kontynuując nasz dalszy bieg w przepięknych, nadmorskich, malowniczych krajobrazach nie mogłem przegapić takiej okazji a dowodem na to są te oto zdjęcia, które przedstawiają Klif pomiędzy Orłowem a naszą siedzibą Morsów, do której biegniemy, aby skosztować długo oczekiwanej kąpieli.
Obserwując ten nadmorski krajobraz, możemy tylko sobie uświadomić jakimi słabymi i bezsilnymi istotami jesteśmy wobec sił natury. W tym konkretnym przypadku natura przypomina nam naszą słabość wobec morskich fal, które powoli ale sukcesywnie zabierają co roku kawałek lądu

Oczywiście po tak męczącym biegu, a przypominam że do końca pozostało jeszcze ok.3 kilometrów postanowiłem skorzystać z nadarzającej się okazji i odpocząć :-)Możecie mi wieżyc na słowo, że nie ma nic bardziej wykańczającego niż bieg po plaży, ale jakie mieliśmy wyjście? Biec z debetem energii na plecach w kierunku wody:-)Jak już Wam wspominałem, biegi są tylko przykrywką dla wejścia do wody. Nie ma nic piękniejszego jak wejście do wody dobrze rozgrzanego organizmu. Teraz jest już trochę na wyrost to bieganie ale przecież muszę mieć kondycję na kolejny sezon Morsowy

Zdjęcie z prawej strony wykonałem celowo aby pokazać jak wyglądają nasze kamienie w chwili obecnej. Zimą te kamyczki wyglądają troszeczkę inaczej co przedstawia moje zdjęcie profilowe:-):-):-) Aż łza się w oku kręci na widok tamtych ślicznie oblodzonych i żal serce ściska, że to będzie dopiero w najbliższym sezonie Mors owania. Na zakończenie żeby Was obudzić ze snu, bo połowa pewnie już zasnęła, postanowiłem dołączyć jeszcze jedną fotkę. Fotkę najważniejszą, która dowodzi, że jeszcze też się kąpię a nie tylko biegam. Przecież to jest blog o mors owaniu, a nie o jakimś bieganiu:-):-)
Takim oto akcentem kąpielowym zakończę dzisiejsze sprawozdanie i mam nadzieję że ktoś to wszystko przeczyta i dotrwa do końca :-) Pozdrawiam Wszystkich czytelników bardzo serdecznie i zapraszam do lektury :-):-):-)

sobota, 16 kwietnia 2011

Krótkie sprawozdanie:-)

Witam moich Kochanych czytelników, wszystkich bez wyjątku. Czytających, komentujących i tych którzy wchodzą tutaj przez pomyłkę i żałują, że tu weszli. Mam nadzieję iż tych ostatnich jest garstka, a pozostali zaglądają tutaj z premedytacją :-)Blog był założony po to, aby przybliżyć tematykę mors owania, a ostatnio tutaj więcej o bieganiu niż o kąpielach morskich zimą. Dziwię się, że jeszcze nie znudziło się Wam moje biadolenie i w ogóle ktoś to jeszcze czyta :-):-)
Koniec już z narzekaniem, czas ucieka i należy streścić dzisiejszą sobotę biegowo - morsową:-) Temperatura już jest bardzo wysoka i to co robimy po bieganiu raczej nie nazwał bym mors owaniem:-)Słoneczko świeci, wystarczy machnąć dwa razy sznurowadłem przy zawiązywaniu butów i już pot leci, a już nie powiem co się dzieje po pokonaniu dystansu 10 kilometrów:-)To już nie muszę pisać, że mam w nogach kolejną 10 - tkę i powiem Wam więcej, czuję mały niedosyt że tylko 10-tkę:-)Bieganie jest jak narkotyk i kto raz tego posmakuje chce coraz więcej. Naturalnie po tzw. rozgrzewce nastąpiła kąpiel z Zatoce. Nie mogę napisać że morsowa kąpiel, ponieważ dzisiaj było gorąco :-)Jutro kolejny trening w ramach akcji Polska Biega i tak to się kręci:-) Tym to akcentem biegowym kończę ten krótki pościk (nie mylić z Wielkim Postem) i zapraszam jutro na kolejną relację biegowo-morsową :-)

piątek, 15 kwietnia 2011

Czwartkowe bieganko :-)

Witajcie moi wierni i wspaniali czytelnicy. Jakże mi miło kiedy widzę jak lista na liczniku Szanownych gości wzrasta z każdym dniem:-)Co bardziej odważniejsi nawet zostawiają ślady po swoich odwiedzinach w formie komentarza. Dziękuję Wam Moi Drodzy czytelnicy za zrozumienie i determinację, dzięki której jeszcze nie znudził Was mój blog "Morsowy". Teraz to już teoretycznie zostało wspomnienie po kąpielach, a praktycznie zostały tylko biegi:-)Dzisiaj był pierwszy czwartek, w którym zdradziłem moich kolegów Morsowych i się z nimi nie kąpałem z przyczyn czasowo-rodzinnych. A na Polski tłumacząc to musiałem być jak najszybciej z powrotem w domu.
Dzisiaj już tradycyjnie jak to w czwartek, wybiegliśmy kilka minut po 19 - tej na wspólne bieganie łącznie z grupą biegamyrazem :-)W połowie pierwszej pętelki tradycyjne ćwiczenia rozciągające zastygniętych mięśni i ponowny bieg :-) Po wspólnym wykręceniu ok 5 kilometrów z grupą biegamyrazem kontynuowaliśmy bieg po już znanej trasie leśnej i dokręciliśmy kolejną piąteczkę. Muszę się przyznać, że za namową kolegi klubowego Morsów zapisałem się na bieg w IX Półmaratonie Chełmżyńskim (21,907 Km), który odbędzie się już niedługo, bo 30 kwietnia i dlatego też muszę trochę teraz potrenować intensywniej niż zwykle. To jest takie sprawdzenie przed prawdziwym maratonem, ale o tym już napiszę jeśli uda mi się go ukończyć:-) Pozdrawiam Was wszystkich i zapraszam na kolejną lekturę :-)

wtorek, 12 kwietnia 2011

Kolejny biegajacy wtorek:-)

Witam niezłomnych czytelników:-)Dzisiaj wtorek i trening z sympatyczną grupą biegamyrazem :-)Tradycyjnie na bulwarze spotkaliśmy się punktualnie i po krótkiej naradzie ruszyliśmy przed siebie:-)Naszą stałą trasą czyli bulwar i schodami prawdy na Kamienną Górę, tam kilka ćwiczeń odpoczywająco - rozciągających i dalej już z górki w kierunku Polanki Redłowskiej. Myślę, że norma dzienna została wykonana, małe 10 kolejnych kilometrów zaliczone :-)Dzisiaj krótko i zwięźle bo w czwartek kolejny trening i kolejna relacja:-)
Pozdrawiam Was serdecznie, a skoro Polska Biega to może i Wy spróbujecie:-)

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Poniedziałkowy trening :-)

Witam wszystkich sympatyków zimowych kąpieli oraz wszystkiego co jest z nimi związane, czyli intensywne bieganie. Dziękuję za komentarze które dowodzą tylko o waszym istnieniu oraz zainteresowaniu morskimi, zimnymi kąpielami:-)
Dzisiaj odbył się pierwszy trening poniedziałkowy pod znakiem Polska Biega, który poprowadził Piotr Suchenia prowadzący grupę bardziej zaawansowaną wraz z małżonką Iwoną, która zajmuje się grupą początkującą:-)
Jak zwykle trening upłynął w bardzo miłej i sympatycznej atmosferze przeplatany ćwiczeniami rozciągającymi mięśnie.Przebiegliśmy wspólnie 6 kilometrów, a pozostałe 2 kilometry z małym ogonkiem dokręciliśmy sami(Morsy). Na zakończenie owocnego treningu zostaliśmy zaproszeni na herbatkę z cukrem i cytrynką:-)Również i na dzisiejszym treningu nie mogło zabraknąć Morsów, którzy dzielnie reprezentowali naszą populację burząc utarty mit, że Człowiek Mors to osoba otyła i niezdarna. Właśnie biegając, spacerując czy jeżdżąc rowerem, próbujemy obalić ten krzywdzący nas mit, który ciąży na nas jak klątwa. Oczywiście są wśród nas osoby otyłe z takiej czy tez innej przyczyny, ale chciałbym też podkreślić że większość z nas to osoby dynamiczne, bardzo miłe, pozytywnie nastawione do życia o niebywałym poczuciu humoru.
Ale nawiązując do poniedziałkowego spotkania, udaliśmy się po oficjalnej części pożegnalnej do naszej Chatki Morsowej aby po raz kolejny skorzystać z dobrodziejstw naszego króla Mórz - Neptuna.
Pogoda była wspaniała, bezwietrzna i zachęcająca do kąpieli. Woda jest już coraz cieplejsza a przez to możemy już wydłużać kąpiele czego oczywiście nie rozumieją osoby nas obserwujące:-):-):-)Dzisiaj nawet mieliśmy przypadek, że jeden ze spacerowiczów zanurzył dłoń aby sprawdzić jej temperaturę. Mieliśmy niezły ubaw, bo klient szybciej wyciągnął rękę z wody niż ją do niej włożył, tak jak by go ktoś wrzątkiem potraktował:-):-):-)
Jutro wtorek, a więc czeka mnie kolejny trening w wspaniałym towarzystwie grupy biegamyrazem. Jeśli tylko uda mi się powrócić w całości do domu po kolejnym, morderczym treningu to oczywiście nie omieszkam o tym napisać. Gorąco Was wszystkich tu zaglądających pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za pozostawione ślady swojego pobytu w formie komentarza

Polska(Gdynia) biega

Witam Was serdecznie moi drodzy czytelnicy :-)Ostatnio zauważałem wzmożony ruch tutaj, co daje mi jeszcze większą radość:-)Dziękuję za wsparcie wszystkich, którzy zostawiają swoje łapki w formie komentarzy. Zarówno tym imiennym jak i tym, których tożsamość zostaje dla mnie mroczną tajemnicą:-)Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim, którzy tutaj zaglądają. Dołożę wszelkich możliwych i dostępnych mi środków aby Was tutaj nie zanudzić i przeczekać wspólnie z Wami ten ciężki wiosenno - letni okres:-):-):-)

Dzisiaj, a właściwie to już wczoraj, ruszyła edycja pod hasłem "Polska Biega" a skoro i ja troszeczkę zaczynam z kolegami biegać, więc nie mogło i mnie tam zabraknąć wraz z Gdyńskimi Morsami. Spotkanie miało miejsce w Gdyni na Polance Redłowskiej w przepięknej atmosferze parku Krajobrazowego, którego uroki podziwiamy w miarę możliwości oczywiście, przez cały, okrągły rok. POwyżej grupka amatorów, która dała świadectwo, że Gdynia biega i żyje.
Oto przedstawiam Wam człowieka, który wraz ze swą małżonką Iwoną odważył się poprowadzić nas amatorów na szczyty chwały- Piotr Suchenia:-)

Po krótkim prologu ruszyliśmy pełni zapału na spotkanie z przygodą i nowymi wyzwaniami. Pierwszy przystanek nastąpił przy fontannach, gdzie zostaliśmy poddani pierwszej próbie wysiłkowej. Małe ćwiczonka, które odkrywały moje spore niedoskonałości i niedociągnięcia fizyczne. Po krótkim rozciąganiu mięśni ruszyliśmy dzielnie dalej w kierunku akwarium i poprzez klub jachtowy, a następnie plażą w kierunku Polanki. Długo nie musieliśmy czekać na kolejny przystanek, który to został wzbogacony w kolejny element czyli tzw. "Skipy" cokolwiek by to znaczyło:-):-):-)

Po krótkim instruktażu jak mamy stawiać nogi tworząc kroki, aby się zbytnio tym nie zmęczyć a dodatkowo sprawiało nam to przyjemność. Ruszyliśmy ponownie w kierunku naszej Polanki Redłowskiej i tam ostatni już etap ćwiczeń rozciągających moje jakże niedoskonałe i zaniedbane mięśnie. Dzięki takim właśnie niepozornym ćwiczeniom wychodzi na jaw, które partie mięśni są bardzo zaniedbywane:-)
Jaki ogromny zaszczyt mnie spotkał, że mogłem ćwiczyć z moim wielkim mistrzem Piotrem, który jest sprawcą tego całego zamieszania biegowego. Nie mogło i jego wizerunku tutaj zabraknąć ku przestrodze potomnym:-):-) :-)
To był prawdziwy zaszczyt, że mogłem ostatni etap ćwiczeń przeprowadzić właśnie z nim. To on dodaje mi sił na naszych wspólnych bieganiach w pogoni za nicością. Ale niech Was nie zmyli ten jego podejrzliwy uśmiech, który świadczy tylko o tym, że nasz trening nie dobiegł jeszcze końca i to tylko wstęp do dalszego, morderczego treningu, na którym zabrakło mi sił, o tym jednak za chwilę.





Zanim do tego jednak dojdę, to mam jeszcze jedną fotkę z tej przyjemniejszej części treningu, na której jeszcze nawet mi przez myśl nie przeszło co mnie czeka już wkrótce :-)
Wyobraźcie sobie, że wymyślił sobie kolejne pięć kilometrów, ale jakby tego było mało, to wcale to nie był łatwy bieg. Mistrz Piotr wymyślił sobie, że te pięć kilometrów pokonamy systemem 10x1x3 :-) Już tłumaczę ten skomplikowany szyfr:
otóż oznacza to, że pokonaliśmy te 5 kilometrów no może nawet sześć kilometrów, dziesięcioma, powtarzającymi się etapami biegnąc przez równą minutę pełną prędkością a następnie trzy minuty wolniejszym tempem:-) Jeżeli sądzicie, że to takie łatwe to proponuję samemu spróbować i wtedy dopiero mnie osądzić:-) Przyznaję się, że na dziewiątej zmianie już nie mogłem dorównać chłopakom, a dziesiątą wykonałem ostatkiem sił:-) Całe szczęście, że niezwłocznie po biegu mogliśmy zrelaksować się w zimnych, spienionych, morskich falach Zatoki. To jest właśnie to co najbardziej lubię z biegania:-) Zimna Morska Kąpiel, która przywraca siły i nakręca mój organizm do dalszego funkcjonowania.
Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca mojej dzisiejszej wypowiedzi, a Tym którzy zasnęli czytając treść powyższego artykułu proponuję zimny prysznic dla odświeżenia umysłu. Na tym kończę tę opowieść z pierwszego, wspólnego treningu pod hasłem "Polska Biega" i zapraszam na kolejną relację z drugiego spotkania, które ma miejsce w dniu dzisiejszym:-):-):-)