Witam moich Kochanych czytelników, wszystkich bez wyjątku. Czytających, komentujących i tych którzy wchodzą tutaj przez pomyłkę i żałują, że tu weszli. Mam nadzieję iż tych ostatnich jest garstka, a pozostali zaglądają tutaj z premedytacją :-)Blog był założony po to, aby przybliżyć tematykę mors owania, a ostatnio tutaj więcej o bieganiu niż o kąpielach morskich zimą. Dziwię się, że jeszcze nie znudziło się Wam moje biadolenie i w ogóle ktoś to jeszcze czyta :-):-)
Koniec już z narzekaniem, czas ucieka i należy streścić dzisiejszą sobotę biegowo - morsową:-) Temperatura już jest bardzo wysoka i to co robimy po bieganiu raczej nie nazwał bym mors owaniem:-)Słoneczko świeci, wystarczy machnąć dwa razy sznurowadłem przy zawiązywaniu butów i już pot leci, a już nie powiem co się dzieje po pokonaniu dystansu 10 kilometrów:-)To już nie muszę pisać, że mam w nogach kolejną 10 - tkę i powiem Wam więcej, czuję mały niedosyt że tylko 10-tkę:-)Bieganie jest jak narkotyk i kto raz tego posmakuje chce coraz więcej. Naturalnie po tzw. rozgrzewce nastąpiła kąpiel z Zatoce. Nie mogę napisać że morsowa kąpiel, ponieważ dzisiaj było gorąco :-)Jutro kolejny trening w ramach akcji Polska Biega i tak to się kręci:-) Tym to akcentem biegowym kończę ten krótki pościk (nie mylić z Wielkim Postem) i zapraszam jutro na kolejną relację biegowo-morsową :-)
sobota, 16 kwietnia 2011
piątek, 15 kwietnia 2011
Czwartkowe bieganko :-)
Witajcie moi wierni i wspaniali czytelnicy. Jakże mi miło kiedy widzę jak lista na liczniku Szanownych gości wzrasta z każdym dniem:-)Co bardziej odważniejsi nawet zostawiają ślady po swoich odwiedzinach w formie komentarza. Dziękuję Wam Moi Drodzy czytelnicy za zrozumienie i determinację, dzięki której jeszcze nie znudził Was mój blog "Morsowy". Teraz to już teoretycznie zostało wspomnienie po kąpielach, a praktycznie zostały tylko biegi:-)Dzisiaj był pierwszy czwartek, w którym zdradziłem moich kolegów Morsowych i się z nimi nie kąpałem z przyczyn czasowo-rodzinnych. A na Polski tłumacząc to musiałem być jak najszybciej z powrotem w domu.
Dzisiaj już tradycyjnie jak to w czwartek, wybiegliśmy kilka minut po 19 - tej na wspólne bieganie łącznie z grupą biegamyrazem :-)W połowie pierwszej pętelki tradycyjne ćwiczenia rozciągające zastygniętych mięśni i ponowny bieg :-) Po wspólnym wykręceniu ok 5 kilometrów z grupą biegamyrazem kontynuowaliśmy bieg po już znanej trasie leśnej i dokręciliśmy kolejną piąteczkę. Muszę się przyznać, że za namową kolegi klubowego Morsów zapisałem się na bieg w IX Półmaratonie Chełmżyńskim (21,907 Km), który odbędzie się już niedługo, bo 30 kwietnia i dlatego też muszę trochę teraz potrenować intensywniej niż zwykle. To jest takie sprawdzenie przed prawdziwym maratonem, ale o tym już napiszę jeśli uda mi się go ukończyć:-) Pozdrawiam Was wszystkich i zapraszam na kolejną lekturę :-)
Dzisiaj już tradycyjnie jak to w czwartek, wybiegliśmy kilka minut po 19 - tej na wspólne bieganie łącznie z grupą biegamyrazem :-)W połowie pierwszej pętelki tradycyjne ćwiczenia rozciągające zastygniętych mięśni i ponowny bieg :-) Po wspólnym wykręceniu ok 5 kilometrów z grupą biegamyrazem kontynuowaliśmy bieg po już znanej trasie leśnej i dokręciliśmy kolejną piąteczkę. Muszę się przyznać, że za namową kolegi klubowego Morsów zapisałem się na bieg w IX Półmaratonie Chełmżyńskim (21,907 Km), który odbędzie się już niedługo, bo 30 kwietnia i dlatego też muszę trochę teraz potrenować intensywniej niż zwykle. To jest takie sprawdzenie przed prawdziwym maratonem, ale o tym już napiszę jeśli uda mi się go ukończyć:-) Pozdrawiam Was wszystkich i zapraszam na kolejną lekturę :-)
wtorek, 12 kwietnia 2011
Kolejny biegajacy wtorek:-)
Witam niezłomnych czytelników:-)Dzisiaj wtorek i trening z sympatyczną grupą biegamyrazem :-)Tradycyjnie na bulwarze spotkaliśmy się punktualnie i po krótkiej naradzie ruszyliśmy przed siebie:-)Naszą stałą trasą czyli bulwar i schodami prawdy na Kamienną Górę, tam kilka ćwiczeń odpoczywająco - rozciągających i dalej już z górki w kierunku Polanki Redłowskiej. Myślę, że norma dzienna została wykonana, małe 10 kolejnych kilometrów zaliczone :-)Dzisiaj krótko i zwięźle bo w czwartek kolejny trening i kolejna relacja:-)
Pozdrawiam Was serdecznie, a skoro Polska Biega to może i Wy spróbujecie:-)
Pozdrawiam Was serdecznie, a skoro Polska Biega to może i Wy spróbujecie:-)
poniedziałek, 11 kwietnia 2011
Poniedziałkowy trening :-)
Witam wszystkich sympatyków zimowych kąpieli oraz wszystkiego co jest z nimi związane, czyli intensywne bieganie. Dziękuję za komentarze które dowodzą tylko o waszym istnieniu oraz zainteresowaniu morskimi, zimnymi kąpielami:-)
Dzisiaj odbył się pierwszy trening poniedziałkowy pod znakiem Polska Biega, który poprowadził Piotr Suchenia prowadzący grupę bardziej zaawansowaną wraz z małżonką Iwoną, która zajmuje się grupą początkującą:-)
Jak zwykle trening upłynął w bardzo miłej i sympatycznej atmosferze przeplatany ćwiczeniami rozciągającymi mięśnie.Przebiegliśmy wspólnie 6 kilometrów, a pozostałe 2 kilometry z małym ogonkiem dokręciliśmy sami(Morsy). Na zakończenie owocnego treningu zostaliśmy zaproszeni na herbatkę z cukrem i cytrynką:-)Również i na dzisiejszym treningu nie mogło zabraknąć Morsów, którzy dzielnie reprezentowali naszą populację burząc utarty mit, że Człowiek Mors to osoba otyła i niezdarna. Właśnie biegając, spacerując czy jeżdżąc rowerem, próbujemy obalić ten krzywdzący nas mit, który ciąży na nas jak klątwa. Oczywiście są wśród nas osoby otyłe z takiej czy tez innej przyczyny, ale chciałbym też podkreślić że większość z nas to osoby dynamiczne, bardzo miłe, pozytywnie nastawione do życia o niebywałym poczuciu humoru.
Ale nawiązując do poniedziałkowego spotkania, udaliśmy się po oficjalnej części pożegnalnej do naszej Chatki Morsowej aby po raz kolejny skorzystać z dobrodziejstw naszego króla Mórz - Neptuna.
Pogoda była wspaniała, bezwietrzna i zachęcająca do kąpieli. Woda jest już coraz cieplejsza a przez to możemy już wydłużać kąpiele czego oczywiście nie rozumieją osoby nas obserwujące:-):-):-)Dzisiaj nawet mieliśmy przypadek, że jeden ze spacerowiczów zanurzył dłoń aby sprawdzić jej temperaturę. Mieliśmy niezły ubaw, bo klient szybciej wyciągnął rękę z wody niż ją do niej włożył, tak jak by go ktoś wrzątkiem potraktował:-):-):-)
Jutro wtorek, a więc czeka mnie kolejny trening w wspaniałym towarzystwie grupy biegamyrazem. Jeśli tylko uda mi się powrócić w całości do domu po kolejnym, morderczym treningu to oczywiście nie omieszkam o tym napisać. Gorąco Was wszystkich tu zaglądających pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za pozostawione ślady swojego pobytu w formie komentarza
Dzisiaj odbył się pierwszy trening poniedziałkowy pod znakiem Polska Biega, który poprowadził Piotr Suchenia prowadzący grupę bardziej zaawansowaną wraz z małżonką Iwoną, która zajmuje się grupą początkującą:-)
Jak zwykle trening upłynął w bardzo miłej i sympatycznej atmosferze przeplatany ćwiczeniami rozciągającymi mięśnie.Przebiegliśmy wspólnie 6 kilometrów, a pozostałe 2 kilometry z małym ogonkiem dokręciliśmy sami(Morsy). Na zakończenie owocnego treningu zostaliśmy zaproszeni na herbatkę z cukrem i cytrynką:-)Również i na dzisiejszym treningu nie mogło zabraknąć Morsów, którzy dzielnie reprezentowali naszą populację burząc utarty mit, że Człowiek Mors to osoba otyła i niezdarna. Właśnie biegając, spacerując czy jeżdżąc rowerem, próbujemy obalić ten krzywdzący nas mit, który ciąży na nas jak klątwa. Oczywiście są wśród nas osoby otyłe z takiej czy tez innej przyczyny, ale chciałbym też podkreślić że większość z nas to osoby dynamiczne, bardzo miłe, pozytywnie nastawione do życia o niebywałym poczuciu humoru.
Ale nawiązując do poniedziałkowego spotkania, udaliśmy się po oficjalnej części pożegnalnej do naszej Chatki Morsowej aby po raz kolejny skorzystać z dobrodziejstw naszego króla Mórz - Neptuna.
Pogoda była wspaniała, bezwietrzna i zachęcająca do kąpieli. Woda jest już coraz cieplejsza a przez to możemy już wydłużać kąpiele czego oczywiście nie rozumieją osoby nas obserwujące:-):-):-)Dzisiaj nawet mieliśmy przypadek, że jeden ze spacerowiczów zanurzył dłoń aby sprawdzić jej temperaturę. Mieliśmy niezły ubaw, bo klient szybciej wyciągnął rękę z wody niż ją do niej włożył, tak jak by go ktoś wrzątkiem potraktował:-):-):-)
Jutro wtorek, a więc czeka mnie kolejny trening w wspaniałym towarzystwie grupy biegamyrazem. Jeśli tylko uda mi się powrócić w całości do domu po kolejnym, morderczym treningu to oczywiście nie omieszkam o tym napisać. Gorąco Was wszystkich tu zaglądających pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za pozostawione ślady swojego pobytu w formie komentarza
Polska(Gdynia) biega
Witam Was serdecznie moi drodzy czytelnicy :-)Ostatnio zauważałem wzmożony ruch tutaj, co daje mi jeszcze większą radość:-)Dziękuję za wsparcie wszystkich, którzy zostawiają swoje łapki w formie komentarzy. Zarówno tym imiennym jak i tym, których tożsamość zostaje dla mnie mroczną tajemnicą:-)Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim, którzy tutaj zaglądają. Dołożę wszelkich możliwych i dostępnych mi środków aby Was tutaj nie zanudzić i przeczekać wspólnie z Wami ten ciężki wiosenno - letni okres:-):-):-)
Dzisiaj, a właściwie to już wczoraj, ruszyła edycja pod hasłem "Polska Biega" a skoro i ja troszeczkę zaczynam z kolegami biegać, więc nie mogło i mnie tam zabraknąć wraz z Gdyńskimi Morsami. Spotkanie miało miejsce w Gdyni na Polance Redłowskiej w przepięknej atmosferze parku Krajobrazowego, którego uroki podziwiamy w miarę możliwości oczywiście, przez cały, okrągły rok. POwyżej grupka amatorów, która dała świadectwo, że Gdynia biega i żyje.
Oto przedstawiam Wam człowieka, który wraz ze swą małżonką Iwoną odważył się poprowadzić nas amatorów na szczyty chwały- Piotr Suchenia:-)
Po krótkim prologu ruszyliśmy pełni zapału na spotkanie z przygodą i nowymi wyzwaniami. Pierwszy przystanek nastąpił przy fontannach, gdzie zostaliśmy poddani pierwszej próbie wysiłkowej. Małe ćwiczonka, które odkrywały moje spore niedoskonałości i niedociągnięcia fizyczne. Po krótkim rozciąganiu mięśni ruszyliśmy dzielnie dalej w kierunku akwarium i poprzez klub jachtowy, a następnie plażą w kierunku Polanki. Długo nie musieliśmy czekać na kolejny przystanek, który to został wzbogacony w kolejny element czyli tzw. "Skipy" cokolwiek by to znaczyło:-):-):-)
Po krótkim instruktażu jak mamy stawiać nogi tworząc kroki, aby się zbytnio tym nie zmęczyć a dodatkowo sprawiało nam to przyjemność. Ruszyliśmy ponownie w kierunku naszej Polanki Redłowskiej i tam ostatni już etap ćwiczeń rozciągających moje jakże niedoskonałe i zaniedbane mięśnie. Dzięki takim właśnie niepozornym ćwiczeniom wychodzi na jaw, które partie mięśni są bardzo zaniedbywane:-)
Jaki ogromny zaszczyt mnie spotkał, że mogłem ćwiczyć z moim wielkim mistrzem Piotrem, który jest sprawcą tego całego zamieszania biegowego. Nie mogło i jego wizerunku tutaj zabraknąć ku przestrodze potomnym:-):-) :-)
To był prawdziwy zaszczyt, że mogłem ostatni etap ćwiczeń przeprowadzić właśnie z nim. To on dodaje mi sił na naszych wspólnych bieganiach w pogoni za nicością. Ale niech Was nie zmyli ten jego podejrzliwy uśmiech, który świadczy tylko o tym, że nasz trening nie dobiegł jeszcze końca i to tylko wstęp do dalszego, morderczego treningu, na którym zabrakło mi sił, o tym jednak za chwilę.
Zanim do tego jednak dojdę, to mam jeszcze jedną fotkę z tej przyjemniejszej części treningu, na której jeszcze nawet mi przez myśl nie przeszło co mnie czeka już wkrótce :-)
Wyobraźcie sobie, że wymyślił sobie kolejne pięć kilometrów, ale jakby tego było mało, to wcale to nie był łatwy bieg. Mistrz Piotr wymyślił sobie, że te pięć kilometrów pokonamy systemem 10x1x3 :-) Już tłumaczę ten skomplikowany szyfr:
otóż oznacza to, że pokonaliśmy te 5 kilometrów no może nawet sześć kilometrów, dziesięcioma, powtarzającymi się etapami biegnąc przez równą minutę pełną prędkością a następnie trzy minuty wolniejszym tempem:-) Jeżeli sądzicie, że to takie łatwe to proponuję samemu spróbować i wtedy dopiero mnie osądzić:-) Przyznaję się, że na dziewiątej zmianie już nie mogłem dorównać chłopakom, a dziesiątą wykonałem ostatkiem sił:-) Całe szczęście, że niezwłocznie po biegu mogliśmy zrelaksować się w zimnych, spienionych, morskich falach Zatoki. To jest właśnie to co najbardziej lubię z biegania:-) Zimna Morska Kąpiel, która przywraca siły i nakręca mój organizm do dalszego funkcjonowania.
Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca mojej dzisiejszej wypowiedzi, a Tym którzy zasnęli czytając treść powyższego artykułu proponuję zimny prysznic dla odświeżenia umysłu. Na tym kończę tę opowieść z pierwszego, wspólnego treningu pod hasłem "Polska Biega" i zapraszam na kolejną relację z drugiego spotkania, które ma miejsce w dniu dzisiejszym:-):-):-)
Dzisiaj, a właściwie to już wczoraj, ruszyła edycja pod hasłem "Polska Biega" a skoro i ja troszeczkę zaczynam z kolegami biegać, więc nie mogło i mnie tam zabraknąć wraz z Gdyńskimi Morsami. Spotkanie miało miejsce w Gdyni na Polance Redłowskiej w przepięknej atmosferze parku Krajobrazowego, którego uroki podziwiamy w miarę możliwości oczywiście, przez cały, okrągły rok. POwyżej grupka amatorów, która dała świadectwo, że Gdynia biega i żyje.
Oto przedstawiam Wam człowieka, który wraz ze swą małżonką Iwoną odważył się poprowadzić nas amatorów na szczyty chwały- Piotr Suchenia:-)
Po krótkim prologu ruszyliśmy pełni zapału na spotkanie z przygodą i nowymi wyzwaniami. Pierwszy przystanek nastąpił przy fontannach, gdzie zostaliśmy poddani pierwszej próbie wysiłkowej. Małe ćwiczonka, które odkrywały moje spore niedoskonałości i niedociągnięcia fizyczne. Po krótkim rozciąganiu mięśni ruszyliśmy dzielnie dalej w kierunku akwarium i poprzez klub jachtowy, a następnie plażą w kierunku Polanki. Długo nie musieliśmy czekać na kolejny przystanek, który to został wzbogacony w kolejny element czyli tzw. "Skipy" cokolwiek by to znaczyło:-):-):-)
Po krótkim instruktażu jak mamy stawiać nogi tworząc kroki, aby się zbytnio tym nie zmęczyć a dodatkowo sprawiało nam to przyjemność. Ruszyliśmy ponownie w kierunku naszej Polanki Redłowskiej i tam ostatni już etap ćwiczeń rozciągających moje jakże niedoskonałe i zaniedbane mięśnie. Dzięki takim właśnie niepozornym ćwiczeniom wychodzi na jaw, które partie mięśni są bardzo zaniedbywane:-)
Jaki ogromny zaszczyt mnie spotkał, że mogłem ćwiczyć z moim wielkim mistrzem Piotrem, który jest sprawcą tego całego zamieszania biegowego. Nie mogło i jego wizerunku tutaj zabraknąć ku przestrodze potomnym:-):-) :-)
To był prawdziwy zaszczyt, że mogłem ostatni etap ćwiczeń przeprowadzić właśnie z nim. To on dodaje mi sił na naszych wspólnych bieganiach w pogoni za nicością. Ale niech Was nie zmyli ten jego podejrzliwy uśmiech, który świadczy tylko o tym, że nasz trening nie dobiegł jeszcze końca i to tylko wstęp do dalszego, morderczego treningu, na którym zabrakło mi sił, o tym jednak za chwilę.
Zanim do tego jednak dojdę, to mam jeszcze jedną fotkę z tej przyjemniejszej części treningu, na której jeszcze nawet mi przez myśl nie przeszło co mnie czeka już wkrótce :-)
Wyobraźcie sobie, że wymyślił sobie kolejne pięć kilometrów, ale jakby tego było mało, to wcale to nie był łatwy bieg. Mistrz Piotr wymyślił sobie, że te pięć kilometrów pokonamy systemem 10x1x3 :-) Już tłumaczę ten skomplikowany szyfr:
otóż oznacza to, że pokonaliśmy te 5 kilometrów no może nawet sześć kilometrów, dziesięcioma, powtarzającymi się etapami biegnąc przez równą minutę pełną prędkością a następnie trzy minuty wolniejszym tempem:-) Jeżeli sądzicie, że to takie łatwe to proponuję samemu spróbować i wtedy dopiero mnie osądzić:-) Przyznaję się, że na dziewiątej zmianie już nie mogłem dorównać chłopakom, a dziesiątą wykonałem ostatkiem sił:-) Całe szczęście, że niezwłocznie po biegu mogliśmy zrelaksować się w zimnych, spienionych, morskich falach Zatoki. To jest właśnie to co najbardziej lubię z biegania:-) Zimna Morska Kąpiel, która przywraca siły i nakręca mój organizm do dalszego funkcjonowania.
Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca mojej dzisiejszej wypowiedzi, a Tym którzy zasnęli czytając treść powyższego artykułu proponuję zimny prysznic dla odświeżenia umysłu. Na tym kończę tę opowieść z pierwszego, wspólnego treningu pod hasłem "Polska Biega" i zapraszam na kolejną relację z drugiego spotkania, które ma miejsce w dniu dzisiejszym:-):-):-)
czwartek, 7 kwietnia 2011
Czwartkowe bieganie wspólnie z grupą biegamyrazem.pl
Witam moich wspaniałych czytelników oraz wszystkich gości tutaj zaglądających:-)Bardzo mi miło, że ktoś tu czasem zagląda i czyta wszystkie głupotki, które tutaj wypisuję:-)
Dzisiaj jak w każdy wolny czwartek pobiegaliśmy sobie, tylko że tym razem wspólnie z grupką biegamyrazem.pl płaskie pięć kilometrów i kolejne pięć po laskach ale już sami czyli biegamyrazem bo im zawsze mało:-)Jak im się kontrolki zapalą w nogach to ich nie można zatrzymać i najlepiej biegali by całą dobę na okrągło:-):-):-)
Rozpoczęliśmy kilka minut po 19-tej w bardzo licznym i do tej pory nie spotykanym składzie. Pierwszą pętelkę zrobiliśmy standardowo po bulwarze, natomiast druga była już bardziej rozgrzewająca, ponieważ jej szlak wiódł laskiem i to w większej części pod góreczkę:-) Ale było wspaniale, ponieważ wiedziałem, że po biegu wskoczę do już nie tak bardzo zimnej wody:-)Reasumując dzisiejsze bieganie połączone z morską kąpielą, uważam czwartek za udany.
Takim to miłym akcentem żegnam się z Szanownym Państwem i gorąco zachęcam do coraz nudniejszej lektury:-)
Dzisiaj jak w każdy wolny czwartek pobiegaliśmy sobie, tylko że tym razem wspólnie z grupką biegamyrazem.pl płaskie pięć kilometrów i kolejne pięć po laskach ale już sami czyli biegamyrazem bo im zawsze mało:-)Jak im się kontrolki zapalą w nogach to ich nie można zatrzymać i najlepiej biegali by całą dobę na okrągło:-):-):-)
Rozpoczęliśmy kilka minut po 19-tej w bardzo licznym i do tej pory nie spotykanym składzie. Pierwszą pętelkę zrobiliśmy standardowo po bulwarze, natomiast druga była już bardziej rozgrzewająca, ponieważ jej szlak wiódł laskiem i to w większej części pod góreczkę:-) Ale było wspaniale, ponieważ wiedziałem, że po biegu wskoczę do już nie tak bardzo zimnej wody:-)Reasumując dzisiejsze bieganie połączone z morską kąpielą, uważam czwartek za udany.
Takim to miłym akcentem żegnam się z Szanownym Państwem i gorąco zachęcam do coraz nudniejszej lektury:-)
środa, 6 kwietnia 2011
biegamyrazem
Witam wszystkich którzy tutaj czasem zaglądają, a szczególnie dziękuję nowym gościom, którzy pozostawili swoje łapki na moim blogu:-) Wszystkim Wam dziękuję za to że jesteście:-)Tytuł mojego blogu poświęcam wspaniałej i sympatycznej grupie ludzi zwanej biegamyrazem, którzy biegają sobie po Bulwarze i okolicznych lasach w poszukiwaniu szczęścia:-):-):-)
Są sympatyczni, wspaniali i dzielnie znoszą moje grymaśne zachowanie podczas biegu. Ukradkiem z przemytu udało mi się wykraść jedno zdjęcie, słabej jakości ze względu na warunki pogodowe.
Jeśli tylko będę dysponował lepszym, natychmiast opublikuję.
Wykręciliśmy wspólnie spokojne 10 kilometrów po bardzo zróżnicowanym terenie. Był lasek a w lasku górki, podbiegi i odpoczynek z górki. Kawałeczek po terenie płaskim i... ulubione schody prawdy na Kamienną Górę, które pokonujemy sprintem:-) Nieważne, że umieram na szczycie, ale satysfakcja zdobycia jest najważniejsza i nikt mi jej nie odbierze. Na szczycie krótka gimnastyka rozciągająca to coś co pozostało jeszcze po mięśniach, a później już tylko z górki zakończyć trening. Grupa jest jeszcze niewielka, ale bardzo sympatyczna i dlatego dobrze się z nimi czuję. Cieszę się, że traktują mnie amatora normalnie na równi z sobą. Ale powiem Wam więcej, rzuciłem wyzwanie grupie biegamyrazem, że jestem skłonny ukończyć maraton jeśli obiecają mi wspólną kąpiel w naszych zimnych wodach w styczniu :-) Burzliwe negocjacje trwają, a o stanowisku końcowym poinformuję w oddzielnym poście :-)A tak na zakończenie wstawię jeszcze jedną fotkę
Pozdrawiam Was serdecznie i jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy tu zagladają :-)
Są sympatyczni, wspaniali i dzielnie znoszą moje grymaśne zachowanie podczas biegu. Ukradkiem z przemytu udało mi się wykraść jedno zdjęcie, słabej jakości ze względu na warunki pogodowe.
Jeśli tylko będę dysponował lepszym, natychmiast opublikuję.
Wykręciliśmy wspólnie spokojne 10 kilometrów po bardzo zróżnicowanym terenie. Był lasek a w lasku górki, podbiegi i odpoczynek z górki. Kawałeczek po terenie płaskim i... ulubione schody prawdy na Kamienną Górę, które pokonujemy sprintem:-) Nieważne, że umieram na szczycie, ale satysfakcja zdobycia jest najważniejsza i nikt mi jej nie odbierze. Na szczycie krótka gimnastyka rozciągająca to coś co pozostało jeszcze po mięśniach, a później już tylko z górki zakończyć trening. Grupa jest jeszcze niewielka, ale bardzo sympatyczna i dlatego dobrze się z nimi czuję. Cieszę się, że traktują mnie amatora normalnie na równi z sobą. Ale powiem Wam więcej, rzuciłem wyzwanie grupie biegamyrazem, że jestem skłonny ukończyć maraton jeśli obiecają mi wspólną kąpiel w naszych zimnych wodach w styczniu :-) Burzliwe negocjacje trwają, a o stanowisku końcowym poinformuję w oddzielnym poście :-)A tak na zakończenie wstawię jeszcze jedną fotkę
Pozdrawiam Was serdecznie i jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy tu zagladają :-)
wtorek, 5 kwietnia 2011
Sprawozdanie z dłuższego weekendu :-)
Witam Was Moi drodzy i wierni czytelnicy oraz Szanowni Goście, którzy tutaj zaglądacie:-) Teraz Was troszeczkę zaniedbałem, ale już postaram się nadrobić zaległości. Ostrzegam tylko, że teraz to już częściej będzie blog bardziej biegowy niż morsowy:-( Jest wiosna i zupełnie mi się to nie podoba:-(Ale myślę że jakoś wspólnie damy radę i przetrzymamy te ciepłe dni. Nie wiem od czego zacząć, więc zaczynam od minionego wtorku, który spędziłem ze wspaniałą grupą biegamyrazem. Wybiegaliśmy sobie małe 9 kilometrów ale z atrakcjami, jak ja nazywam schody oraz podbiegi. Górki i schody pokazują mojemu marnemu organizmowi jaki jest słaby i niedoskonały. Zawsze podkreślałem że bieganie nigdy nie będzie moim hobby docelowym, dlatego aż tak bardzo się nie użalam nad sobą:-)Jestem dumny z każdego zdobytego kilometra bo nikt za mnie tego nie robi i sprawia mi to wielką radość:-)Nie wiem jak sobie poradzę jak już będzie tak całkowicie ciepło. Nie będę miał żadnej motywacji do biegania a jedynie wsparcie koleżanek i kolegów z którymi biegam teraz:-)Mam nadzieję że będę mógł liczyć na wsparcie w tych ciężkich dla mnie chwilach podczas treningów w upalne dni:-)Ale mam nadzieję, że jak przyjdą cieplejsze dni to i towarzystwo z grupy biegamyrazem wejdzie ze mną do wody po treningu, aby przygotować się do sezonu Morsowego na sezon 2011/2012:-):-):-)
W czwartek również biegałem, ale już dystansik ok. 16 kilometrów w towarzystwie Wielkiego Mistrza Piotrka, który nieubłaganie zmusza mnie do biegania na coraz to dłuższym dystansie:-)W czwartek naturalnie wykąpaliśmy się po ciężkim treningu, przecież zasłużyliśmy:-):-):-)Akurat czwartkowej grupy nie muszę zbytnio nakłaniać do kąpieli, ponieważ większość to Morsy :-):-):-)
W piątek późnym popołudniem pojechaliśmy "wypoczywać" w nasze rodzinne strony. Weekend spędziliśmy w przemiłej atmosferze w gronie rodzinnym oraz towarzystwie wspaniałych przyjaciół. Nie mogło również zabraknąć kąpieli. W sobotę wykonałem dla rozgrzewki dystans ok 6 kilometrów wokół jeziora aby zanurzyć się w rozgrzanej toni:-) Niestety nie mam dokumentacji fotograficznej ze względu na braki kadrowe, a fotografa z prawdziwym talentem artystycznym trudno jest teraz poszukać:-):-):-)
Tak oto pokrótce streściłem mój miniony tydzień. Jutro a właściwie to dzisiaj już kolejny wtorek i zapewne kolejna dawka adrenaliny.
Jeśli będę miał jeszcze siły na cokolwiek to dam o sobie znać. Na zakończenie mogę już Was tylko zachęcić do wspólnego biegania, a jeśli nie do biegania to chociaż do czytania moich krótkich sprawozdań, abym miał siłę wytrwać w te ciężkie, upalne dni i mógł rozpocząć nowy sezon Morsowy:-):-):-)
W czwartek również biegałem, ale już dystansik ok. 16 kilometrów w towarzystwie Wielkiego Mistrza Piotrka, który nieubłaganie zmusza mnie do biegania na coraz to dłuższym dystansie:-)W czwartek naturalnie wykąpaliśmy się po ciężkim treningu, przecież zasłużyliśmy:-):-):-)Akurat czwartkowej grupy nie muszę zbytnio nakłaniać do kąpieli, ponieważ większość to Morsy :-):-):-)
W piątek późnym popołudniem pojechaliśmy "wypoczywać" w nasze rodzinne strony. Weekend spędziliśmy w przemiłej atmosferze w gronie rodzinnym oraz towarzystwie wspaniałych przyjaciół. Nie mogło również zabraknąć kąpieli. W sobotę wykonałem dla rozgrzewki dystans ok 6 kilometrów wokół jeziora aby zanurzyć się w rozgrzanej toni:-) Niestety nie mam dokumentacji fotograficznej ze względu na braki kadrowe, a fotografa z prawdziwym talentem artystycznym trudno jest teraz poszukać:-):-):-)
Tak oto pokrótce streściłem mój miniony tydzień. Jutro a właściwie to dzisiaj już kolejny wtorek i zapewne kolejna dawka adrenaliny.
Jeśli będę miał jeszcze siły na cokolwiek to dam o sobie znać. Na zakończenie mogę już Was tylko zachęcić do wspólnego biegania, a jeśli nie do biegania to chociaż do czytania moich krótkich sprawozdań, abym miał siłę wytrwać w te ciężkie, upalne dni i mógł rozpocząć nowy sezon Morsowy:-):-):-)
poniedziałek, 4 kwietnia 2011
W poszukiwanu Lodu Ciąg Dalszy :-)
Witam Was moich wiernych czytelników:-)Nie było mnie tutaj długo a to z powodu lenistwa wiosennego:-)Mamy już wiosnę i wszystko zaczyna już się budzić z zimowego snu. Trawka robi już się zielona i kwiatki zaczynają rozkwitać. Drzewka puszczają świeże pączki kwiatowe a nam Morsom pozostały tylko wspomnienia. Otrzymałem jeszcze kilka zdjęć z ostatniego wyjazdu do miejscowości Zawory, które chciałem opublikować aby zarazić Was radością, którą czerpiemy z kąpieli w zimnej Wodzie. Próbowałem zachęcić przyszłego Morsa do wejścia do wody i pokazałem Kacprowi Świat z perspektywy moich ramion.
Ze łzą w oku patrzyłem jak koleżanki i koledzy kąpią się w zimnej otchłani jeziora. Niestety miałem pod opieką Kacpra i tylko na chwilę mogłem wejść do wody
To tyle jeśli chodzi o wspomnienia z wyjazdu nad jeziorko. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i bardzo gorąco:-)
Ze łzą w oku patrzyłem jak koleżanki i koledzy kąpią się w zimnej otchłani jeziora. Niestety miałem pod opieką Kacpra i tylko na chwilę mogłem wejść do wody
To tyle jeśli chodzi o wspomnienia z wyjazdu nad jeziorko. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i bardzo gorąco:-)
poniedziałek, 28 marca 2011
W poszukiwaniu Lodu :-)
Witam wszystkich pasjonatów zimnych kąpieli, zarówno tych czynnych jak i tych biernych:-)Na wstępie oczywiście dziękuję wszystkim, którzy czasem tutaj zaglądają oraz już stałym czytelnikom:-)Jak już wiecie, My jako populacja Morsów lubimy znacznie zimniejsze rejony, a skoro nad morzem jest już ciepło, zostaliśmy zmuszeni przez naturę do poszukania zimniejszych rejonów. Doniesiono nam, że w miejscowości Zawory niedaleko Chmielna na jeziorze Kłodno jeszcze jest warstwa lodu. Postanowiliśmy się tam wybrać
Po dojeździe na miejsce naszym oczom ukazał się taki oto cudowny widok
Cóż może być być piękniejszego dla Morsów jeśli nie jezioro spowite lekką warstwą lodu. Zostaliśmy bardzo serdecznie powitani i odpowiednio zadbano, aby trafić w odpowiednie miejsce
Pomimo szczerych chęci nie sposób było nie trafić
Po dotarciu do celu, widok jaki zastaliśmy przeszedł nasze najszczersze oczekiwania
Nie wspomniałem, że tym razem nie byłem sam szukać zimnych rejonów. Oprócz naszej grupy Morsowej zabrałem też przyszłego mojego, dzielnego synka, który już się nie może doczekać aby wejść do wody
Musiałem go trzymać siłą aby mi nie wskoczył
Kacper nie był jednak samotny, ponieważ takich zapaleńców jak on było więcej, którzy tylko czekali aby czmychnąć do wody
Po oswojeniu się z terenem należało uwidocznić jeszcze naszą obecność, aby wszyscy wiedzieli z kim mają do czynienia
Nasi wspaniali gospodarze przygotowali specjalnie dla nas ognisko
Które było atrakcją dla mojego łakomczucha, a najbardziej związany z ogniskiem ceremoniał pieczenia kiełbasek
Nie powiem, tez brałem udział w pieczeniu kiełbasek, ale tylko pilnowałem, aby czasami nie spadły do ogniska
Kiełbaskami nie pogardził też sam Wielki Mistrz i trener Piotr, który zbiera siły energetyczne na kolejne treningi
W takim to oto miłym towarzystwie spędziłem niedzielę. Nie wspominałem nic o kąpieli, której również nie mogło zabraknąć i która oczywiście się odbyła. Jeśli będę dysponował nowymi dowodami w tej sprawie, niezwłocznie zamieszczę je tutaj:-)
Już w drodze powrotnej nasz młody narybek Morsowy honorowo niósł baner Morsów Gdyńskich
Pozostało mi tylko pożegnać Was i zachęcać do kąpieli, jeszcze czasami zbliżonych do zimowych. Będę Was zachęcał bardzo gorąco i jeszcze raz dziękuję za to, że jesteście nawet ukryci, ale jesteście.
Po dojeździe na miejsce naszym oczom ukazał się taki oto cudowny widok
Cóż może być być piękniejszego dla Morsów jeśli nie jezioro spowite lekką warstwą lodu. Zostaliśmy bardzo serdecznie powitani i odpowiednio zadbano, aby trafić w odpowiednie miejsce
Pomimo szczerych chęci nie sposób było nie trafić
Po dotarciu do celu, widok jaki zastaliśmy przeszedł nasze najszczersze oczekiwania
Nie wspomniałem, że tym razem nie byłem sam szukać zimnych rejonów. Oprócz naszej grupy Morsowej zabrałem też przyszłego mojego, dzielnego synka, który już się nie może doczekać aby wejść do wody
Musiałem go trzymać siłą aby mi nie wskoczył
Kacper nie był jednak samotny, ponieważ takich zapaleńców jak on było więcej, którzy tylko czekali aby czmychnąć do wody
Po oswojeniu się z terenem należało uwidocznić jeszcze naszą obecność, aby wszyscy wiedzieli z kim mają do czynienia
Nasi wspaniali gospodarze przygotowali specjalnie dla nas ognisko
Które było atrakcją dla mojego łakomczucha, a najbardziej związany z ogniskiem ceremoniał pieczenia kiełbasek
Nie powiem, tez brałem udział w pieczeniu kiełbasek, ale tylko pilnowałem, aby czasami nie spadły do ogniska
Kiełbaskami nie pogardził też sam Wielki Mistrz i trener Piotr, który zbiera siły energetyczne na kolejne treningi
W takim to oto miłym towarzystwie spędziłem niedzielę. Nie wspominałem nic o kąpieli, której również nie mogło zabraknąć i która oczywiście się odbyła. Jeśli będę dysponował nowymi dowodami w tej sprawie, niezwłocznie zamieszczę je tutaj:-)
Już w drodze powrotnej nasz młody narybek Morsowy honorowo niósł baner Morsów Gdyńskich
Pozostało mi tylko pożegnać Was i zachęcać do kąpieli, jeszcze czasami zbliżonych do zimowych. Będę Was zachęcał bardzo gorąco i jeszcze raz dziękuję za to, że jesteście nawet ukryci, ale jesteście.
Subskrybuj:
Posty (Atom)